Czy da się jeszcze czytać komentarze pod tekstami na internetowych portalach bez narażania się na obcowanie z chamstwem i wyzwiskami? Kto stoi za tą „twórczością”, od której często włos jeży się na głowie? A może na tyle przywykliśmy do hejtu, że przestał nas już drażnić?
Doniesienia o „zatrudnieniu hejterów” przez partię rządzącą i brak przekonującego wyjaśnienia tej sprawy zdają się potwierdzać to ostatnie przypuszczenie. Hejt stał się częścią naszej codzienności, „bezinteresownym” uprzykrzaniem życia bliźnim albo – przeciwnie – używanym z wyrachowaniem środkiem do osiągnięcia celu. Przyzwolenie na agresywne zachowania w sieci sprawia, że niemal całkiem zapomnieliśmy o etymologii słowa „hejt”. Bo przecież angielskie „hate” to po prostu nienawiść.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Tysiąc młodych osób z katechetami obejrzało w teatrze muzycznym brawurowy spektakl o papieżu Polaku.
Jeden z filmów-symboli lat '80. Najbardziej ikonicznych produkcji tamtej dekady.
W piątek na ekrany kin wejdzie polsko-kanadyjski film "Przysięga Ireny".