Trzech lotników legendarnego dywizjonu 303 portretuje - wykorzystując wspomnienia ich dzieci i archiwalne materiały z Waszyngtonu i Londynu - dokumentalny film pt. "303", nad którym pracuje Tomasz Magierski.
Robocza kopia filmu została pokazana w Instytucje Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku.
Tomasz Magierski, reżyser, a zarazem producent filmu, koncentruje się głównie na nieznanych powszechnie, wyselekcjonowanych epizodach z dziejów trzech nie żyjących już lotników dywizjonu. Są to: polski dowódca eskadry Witold Urbanowicz, kronikarz jednostki Mirosław Feric, który miał ojca Chorwata, a także brytyjski komendant skrzydła "A" John Kent, z pochodzenia Kanadyjczyk.
Lotników portretują w swych opowieściach ich dzieci. "Znamienne jest to, że ludzie nie mówiący po polsku opowiadają o najbardziej spektakularnej polskiej historii z czasów II wojny światowej nie zakończonej klęską, czy wielką ofiarą krwi" - podkreśla w rozmowie z PAP Magierski.
Film przypomina udział Polaków w rozgrywanej w powietrzu Bitwie o Wielką Brytanię trwającej od lipca do października 1940 roku. Twórca dokumentu sięga po materiały archiwalne z National Archives w Waszyngtonie, Imperial War Museum w Londynie oraz z Instytutu Sikorskiego w Londynie. Używa także fotografii wykonanych przez Urbanowicza, Kenta oraz innych pilotów. Ilustrują one np. śmiertelny wypadek Ferica podczas lotu treningowego.
Reżyser zdobył oryginalne nagrania dźwiękowe pilotów, dotarł do kronik Ferica i relacji jego kolegów. Na ich podstawie zrealizował symulacje komputerowe portretujące szczegółowo walki powietrzne.
Jak przypomina film, Dywizjon Kościuszkowski 303 stał się legendą już w czasie wojny. Starania, aby wstąpić do słynnej jednostki podejmowało także wielu innych polskich lotników. Już po Bitwie o Wielką Brytanię walczyli tam m.in. piloci Franciszek Kornicki oraz zmarły w minionym roku Stanisław Socha.
Także oni przypominają sylwetki trójki głównych bohaterów "303". Mówią jednocześnie o zmaganiach Polaków, którzy zanim mogli zacząć latać w RAF musieli pokonywać różne przeszkody poczynając od przyspieszonej nauki angielskiego po przełamywanie uprzedzeń Brytyjczyków nie zdających sobie początkowo sprawy z ich kunsztu lotniczego.
Dopiero niezwykłe wyczyny Polaków w powietrznej potyczce z Niemcami przysporzyły im szacunek zarówno brytyjskich lotników jak też tamtejszej społeczności. Zaszczycił ich nawet wizytą król Jerzy VI.
Dane na temat sukcesów bojowych dywizjonu były w warunkach wojennych trudne do zweryfikowania. Początkowo przypisywano mu w czasie Bitwy o Anglię 126 zestrzeleń, później pojawiły się informacje, że jest to liczba zawyżona. Niezależnie od tego dywizjon 303 jest uznawany za jedną z najlepszych powietrznych jednostek alianckich. Legendarny pilot brytyjski Douglas Bader ocenił, że "polskie skrzydła są najskuteczniejsze".
Podczas działań wojennych w Wielkiej Brytanii zginęło łącznie 2408 polskich lotników i personelu naziemnego. Dokument pokazany w Instytucje Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku nie ogranicza się do portretowania lotniczych wyczynów pilotów. Nawiązuje m.in. do ich rozważań na temat życia w czasie wojny, a także politycznych uwarunkowań, które sprawiły, że bohaterskie wysiłki Polaków nie zostały w pełni docenione.
Mieszkający w Nowym Jorku młody Urbanowicz, także Witold, był niemal nieświadom bohaterskiej przeszłości ojca. Zdał sobie z tego sprawę dopiero kiedy na jego pogrzeb przybyły tysiące ludzi. Wcześniej z ojcem na ten temat nie rozmawiał.
Z kolei ze wspomnień córki Kenta, Alexandry, rodzi się obraz wyalienowania obcokrajowców walczących u boku Brytyjczyków. Stąd tym ściślejsze związki jej ojca z Polakami. Kent dostrzegła zarazem, że jeśli po wojnie wszyscy chcieli o niej najszybciej zapomnieć, teraz odżywa pamięć o tamtych latach. Szczególnie wzruszona była przyjęciem jakie zgotowano jej podczas wizyty w Polsce.
Magierski zwraca uwagę, że w jego dokumencie o dziejach dywizjonu mówią także współcześni, młodzi miłośnicy historii lotnictwa.
"Zależało mi, aby film miał bardzo osobisty charakter, ale nie pomijał kontekstu i faktów historycznych" - wyjaśnia reżyser.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.