O tym, jak ta muzyka przemienia życie i uczy ekumenizmu, z Weroniką Cymer i Joanną Rębisz-Chochół rozmawia Monika Łącka.
Monika Łącka: Często słyszę, że gdy ludzie dzielą się Słowem, zaczynają dziać się cuda. Śpiewając gospel, nieustannie się nim dzielicie. Dostrzegacie cuda?
Weronika Cymer: Oczywiście! Wiara określa nasze miejsce w świecie, oczyszcza serca, otwiera na innych. Poprzez wiarę deklarujemy, jakimi jesteśmy ludźmi. Dlatego tam, gdzie spotyka się co najmniej dwoje Bożych ludzi, zawsze dzieje się coś dobrego. I nie chodzi tylko o wielkie, spektakularne cuda, jak uzdrowienie z choroby. Cuda to także małe rzeczy, bo wiara to codzienność i umiejętność zobaczenia, że każdy dzień życia ma sens. Śpiewając gospel, poznajemy Ewangelię, czyli Słowo Boże, które jest naszym życiem. Dzieląc się nim, pokazujemy ludziom jakiś aspekt Boga, którego ktoś do tej pory może nie znał, i przestrzeń, w której Boga trzeba odnaleźć.
Muzycy mówią też, że gospel przemienia życie. To kolejny cud.
W.C.: Gdy w 2004 r. trafiłam do Stowarzyszenia „Gospel” w Krakowie, odkryłam, co chcę robić, kim być i jak żyć. To był dla mnie ważny i przełomowy czas szukania swojego miejsca na ziemi. To był także czas ogromnej tęsknoty za czymś, co życiu nadaje sens. Dlatego gospel moje życie przemienił – w nim odnalazłam siebie i jeszcze bardziej zbliżyłam się do Boga. Dzięki gospel nauczyłam się też odważnie o Nim mówić i głębiej się modlić. Odkryłam też, że choć ludzie śpiewający gospel często bardzo różnią się duchowo, to ta muzyka sprawia, że wszyscy są równi, stojąc w uwielbieniu przed Bogiem.
Joanna Rębisz-Chochół: Przemienia życie, ale też pozwala pozostać sobą i nie dać się przemienić współczesnemu światu, który mocno ciągnie w złe strony. Na przestrzeni dekady, odkąd jestem związana z gospel, widzę, że świat może nawet zamienić życie w błoto, dlatego dobrze, że 10 lat temu, gdy wkraczałam w dorosłość, miałam u boku tę muzykę i ludzi, którzy ją śpiewali.
To sprawiło, że Bóg zawsze był blisko?
J.R.-Ch.: Nawet, jeśli czasem tego nie czułam. Gospel przemienił też moje życie prywatne, bo dzięki tej muzyce poznałam męża. Pozwolił mi również zrozumieć ważną sprawę: ekumenizm. Gospel śpiewają ludzie różnych wyznań, z różnych krajów, robiący mnóstwo różnych rzeczy. I pomimo tych różnic łączy nas Bóg, Jezus Chrystus. W sercu poczułam powołanie, by o tym mówić, że przede wszystkim jesteśmy chrześcijanami. Bo wspólna modlitwa chrześcijan to dla mnie coś pięknego!
Będąc na koncertach gospel, niejeden raz myślałam, że to nawet ekumenizm z wyższej półki, bo katolicy, którzy o Bogu mówią czasem „z pewną taką nieśmiałością”, od protestantów mogą uczyć się odważnego przyznania się do wiary.
J.R.-Ch.: Czerpać z tego możemy nawet pełnymi garściami! A pierwszą rzeczą, jakiej możemy się uczyć jako katolicy, jest znajomość Pisma Świętego. To kolejna sprawa, którą gospel we mnie przemienił. Teraz coraz więcej i u nas mówi się o Biblii, ludzie szukają tej wiedzy, ale kiedyś to właśnie od protestantów uczyłam się zaczytania w Słowie. A przecież Pismo Święte to pierwsza rzecz, którą powinniśmy czytać i dobrze znać – w całości! Teraz, w różnych dyskusjach, staram się nie cytować profesora zasłyszanego w mediach, ale Pismo Święte. Jeżeli jestem w stanie coś w nim znaleźć i na tym się oprzeć, to tak robię – cytuję Boga.
A kim On dla Was jest w świecie, który często próbuje udowodnić, że Boga nie ma?
W.C.: Gwarantem, że wszystko, co się dzieje, ma sens. Ludzie próbują podważać istnienie Boga, znajdując na to mnóstwo argumentów, także naukowych, a nie dostrzegają wszystkiego, co świadczy o tym, że On jest.
J. R.-Ch.: Dzięki temu, że staram się trzymać blisko Boga, zauważyłam ważną zmianę. Wiele lat temu, gdy działo się coś złego, panikowałam. Teraz mam głębokie poczucie spokoju. Są sytuacje trudne, w których jestem zdenerwowana, ale Bóg nadaje im sens, nawet jeśli po ludzku ich nie pojmuję i nie zrozumiem do końca życia. O co chodziło, przekonam się kiedyś, po drugiej stronie.
Wierzycie w to, o czym śpiewacie; śpiewacie o tym, w Kogo wierzycie. Da się inaczej?
W.C.: Zdarza się, że ktoś niewierzący lubi gospel albo ktoś pyta, czy można śpiewać gospel nie o Bogu. Niektórzy próbują, nie przykładając wagi do tego, o czym śpiewają, ale na dłuższą metę tak się nie da. Żeby być szczerym, trzeba rozumieć, o czym, dlaczego i dla Kogo śpiewam. Bo gospel to uwielbienie Boga.
J.R.-Ch.: Podczas koncertów – a śpiewamy nawet podczas imprez, na które przychodzą ludzie będący daleko od Boga – staramy się pomiędzy utworami przemycać słowa, które mogą dotknąć serca. I zdarza się, że słyszą to osoby mówiące o sobie „niepraktykujący” i coś się zmienia w ich życiu. To też kolejny dowód na istnienie Boga, który stwarza tak cudowne rzeczy jak gospel. To po prostu Boża muzyka, poprzez którą Pan daje człowiekowi swoją radość. On jest jej źródłem.
------
Weronika Cymer i Joanna Rębisz-Chochół swoją przygodę z gospel zaczynały w pierwszym w Polsce zespole gospel – Kraków Gospel Choir. Od 2011 r. śpiewają w DeocentriCity. W tym roku Weronika jest też dyrektorem jubileuszowego 10. Festiwalu „7 ¤ Gospel”. Rozpocznie się on 8 października o godz. 19.30 koncertem inauguracyjnym w Młodzieżowym Domu Kultury im. św. Jadwigi (ul. Łokietka 60). Podczas tego wieczoru, wypełnionego modlitwą i muzyką, wystąpią Phillip Carter i zespół Sounds of Victory z USA. Wstęp wolny. Festiwal potrwa do 18 października, a patronuje mu m.in. „Gość Niedzielny”. Szczegóły na: www.7xgospel.com.pl i na: krakow.gosc.pl.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...