Skandale, prowokacje, eksperymenty formalne. Tak wygląda dzień powszedni na polskich scenach teatralnych. Z prawdziwej sztuki pozostały jedynie szczątki.
Być może była to prowokacja – mówił w dzień po premierze spektaklu „Śmierć i dziewczyna” we wrocławskim Teatrze Polskim minister kultury Piotr Gliński. Dziś już nikt nie ma w tej kwestii wątpliwości – tak, to była prowokacja. Chodziło nie tylko o marketing. Współczesny teatr po prostu „tak ma”. Słabość oferty artystycznej próbuje zasłonić prowokacją i skandalem. Dużo się wokół teatru w ostatnich latach dzieje, tyle że nie na scenie, ale głównie wokół niej. W repertuarze coraz mniej jest oryginalnych tekstów napisanych przez dramaturgów, coraz więcej psychodramy, improwizacji, wariacji na znany temat. Nie wystawia się klasyków, tylko ich „dekonstruuje”. Za symboliczny dla charakteru oferty teatralnej ostatnich lat należy uznać tytuł spektaklu przygotowywanego przez Stary Teatr w Krakowie „Nie-Boska komedia. Szczątki”. Spektaklu, którego na scenie narodowej zresztą nikt ostatecznie nie zobaczył, bo gry w nim odmówiło kilku znanych aktorów, m.in. Anna Dymna.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...