Nazwano go Janem od biedronki, bo jak żaden inny poeta znał się na przyrodzie. Jego wiersze są receptą na wszelkie choroby, katar, bolące zęby, a nawet "przeziębienia" duszy.
W wojnickiej Izbie Regionalnej odbyło się spotkanie poświęcone ks. Janowi Twardowskiemu z racji obchodzonej w tym roku 100. rocznicy jego urodzin.
- Właściwie lada dzień, bo już 18 stycznia mija 10. rocznica jego śmierci - mówi Teresa Duman, przewodnicząca Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wojnickiej.
Ewa Kłusek, polonistka z wojnickiego gimnazjum, prezentując twórczość ks. Twardowskiego, zwróciła uwagę na prostotę jego myśli, dalekiej od banału czy uczoności, widoczną w frazach typu: "siostra Konsolata, bo kąsa i lata" albo "kto bibułę buchnie, temu łapa spuchnie".
- Któż z dorosłych ogląda kijanki od spodu czy zagląda ptakom pod ogon? Tylko dziecko, które jest bardzo ciekawe, i ks. Jan, który nigdy z dziecięcego zachwytu nad przyrodą nie wyrósł - mówi Ewa Kłusek.
Ks. Jan od biedronki, jak go nazywano, był niezwykłym znawcą przyrody, wiedział, że kwiaty zapylone nocą nigdy nie są ciemne, że najwięcej na świecie najpierw jest kwiatów białych, potem żółtych i czerwonych, że ogórki rosną tylko nocą, że kwiaty zapylone przez ptaki są najczęściej jaskrawoczerwone i bezwonne. Znał się także na właściwościach leczniczych roślin.
- W wierszach ks. Twardowskiego można znaleźć naturalne sposoby na grypę czy przeziębienie, ale jego twórczość uleczy także chore, przeziębione dusze, wystarczy jedynie sięgnąć po jedną z jego książek - przekonywała podczas swojej prezentacji Zofia Kurek, właścicielka wojnickiej apteki.
Z kolei o swoich osobistych spotkaniach z ks. Janem od biedronki opowiadał Zbigniew Ważydrąg, rzeźbiarz, malarz i poeta, pochodzący z pobliskiego Jasienia. Z księdzem-poetą spotkał się na zlecenie miesięcznika katolickiego "List", dla którego miał przeprowadzić wywiad z ks. Twardowskim.
Beata Malec-Suwara /Foto Gość
Ołówki z Chrystusem Frasobliwym, którymi zachwycił się ks. Twardowski
- Umówiliśmy się w Warszawie w kościele ss. wizytek. Zaczęliśmy rozmawiać. W pewnym momencie wyciągnąłem z kieszeni ołówek z Chrystusem Frasobliwym i mu go wręczyłem - opowiada Ważydrąg.
- O, taki ołówek to od razu wzbudza zaufanie. To dobry pomysł: Pan Jezus prowadzi rękę - powiedział ks. Twardowski, oglądając go z każdej strony. Po chwili zapytał także, czy rzeźbiarz nie mógłby zrobić dla niego takich więcej, dwa, trzy, a może pięć. Od tej pory Zbigniew Ważydrąg stał się stałym dostawcą ołówków z Chrystusem Frasobliwym dla ks. Jana, który obdarowywał nimi swoich znajomych.
Rzeźbiarz przywiózł ze sobą na spotkanie z wojniczanami także buty, które dostał od ks. Twardowskiego w zamian za parę nowych. Spotykali się regularnie, najczęściej w roku 2000. - Kiedyś zastałem go w koszuli sztruksowej w kolorze turkusu. W podobnej przyjechałem kiedyś do niego, a on się nią zachwycił i kazał sobie kupić taką samą - opowiada rzeźbiarz.
Więcej o spotkaniach Zbigniewa Ważydrąga z ks. Twardowskim będzie można przeczytać w papierowym wydaniu Tarnowskiego Gościa nr 3/2016.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.