Jak dotrzeć do pokolenia komunikującego się ze światem i zbierającego o nim informacje za pomocą smartfona i jego aplikacji?
Coraz większa popularność tytułowej aplikacji w sieci jest dobrą okazją, by z innej strony spojrzeć na aktywność Kościoła w mediach nie tyle z perspektywy treści, co formy. Dlatego na początek kilka oczywistych, choć może szokujących danych.
Że czytelnictwo książek spada w Polsce systematycznie o tym wiadomo od dawna. Poprzedni rok dopisał kolejny rekord. A jak ma się sprawa z czytelnictwem gazet, oglądalnością telewizji i przeglądaniem stron w Internecie? Tu szczególną uwagę zwraca przedział wiekowy 15-25 lat. Wyniki badań są zróżnicowane, choć w jednym zgodne. Więcej niż połowa badanej grupy (pomiędzy 55 a 75 procent) – uwaga: nie czyta książek, prasy, nie przegląda tradycyjnych stron internetowych, nie ogląda telewizji. Co zatem robi? Jedynym sposobem komunikowania się ze światem i zbierania o nim informacji jest smartfon z jego aplikacjami.
Przytoczone wyżej dane są wyzwaniem dla wszystkich mediów. Również dla mediów konfesyjnych. Wynika z nich, że jedynym sposobem dotarcia do wspomnianej grupy wiekowej już dawno nie jest zachęta do czytania prasy papierowej (a wielu ludzi Kościoła, mimo spadającego czytelnictwa, ciągle wierzy w jej moc), ani nowe umowy z telewizją, lecz wejście na rynek aplikacji. Twórcze wejście, to znaczy takie, gdy aplikacja każdego dnia dostarcza nowe treści i – co równie jest ważne – pozwala na dzielenie się materiałami (głownie zdjęciami i refleksjami) wytworzonymi przez jej użytkowników. Takie rozwiązanie jest możliwe dzięki skorelowaniu jej z mediami społecznościowymi (Twitter, Instagram, Snapchat czy YouTube). Posługiwania się hashtagami młodych uczyć nie trzeba. Kto śledził uważnie pielgrzymkę Franciszka do Ameryki Południowej mógł zorientować się jakim powodzeniem cieszą sią zaproponowane rozwiązania i jaki jest zasięg ich oddziaływania wśród młodzieży. Podobne doświadczenia miał Kościół we Włoszech w czasie ostatniego Kongresu we Florencji czy na Filipinach w trakcie Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego. We wnioskach z pierwszego można między innymi znaleźć postulat stworzenia platformy integrującej wszystkie media kościelne i udostępniania treści przez aplikacje. O tym, jakie znaczenie dla Kościoła mają media społecznościowe pisał niedawno ojciec Antonio Spadaro w La Civilta Cattolica.
W kontekście tego, co napisałem wyżej nie dziwi popularność aplikacji Miserisors, ale i innych. Choćby przygotowanej przez Pallottinum Biblii (wielu znajomych – świeckich – chwali się, że korzystają z niej na smartfonie) czy opolskiego radia Doxa. Również z naszych redakcyjnych obserwacji wynika, że coraz większa grupa internautów korzysta z wersji mobilnej. To wyraźny znak w jakim kierunku powinny ewoluować media kościelne.
Na koniec jeszcze jedno, związane ze Światowymi Dniami Młodzieży, spostrzeżenie. Powołano, świetnego zresztą, rzecznika prasowego. Jego zadaniem niewątpliwie jest kontakt z mediami. To za mało. Moim skromnym zdaniem potrzebny jest jeszcze rzecznik do kontaktu z samymi zainteresowanymi, czyli z młodzieżą. Obecny w mediach społecznościowych. Przede wszystkim wchodzący w interakcje, których na dzień dzisiejszy brak. Profil nie wykazujący się aktywnością i nie odpowiadający na aktywność innych użytkowników sieci szybko zostanie porzucony. I przeciwnie, grupa kilku osób w krótkim czasie stanie się przedmiotem zainteresowania dużej grupy młodzieży. Pozytywnym przykładem może być spotkanie, jakie przed Bożym Narodzeniem miało miejsce w Sekretariacie Episkopatu (tzw. Tweetup). Kilkadziesiąt osób, w niespełna dwie godziny wypromowało na pierwsze miejsce w trendach hashtag #TTnapoziomie i tym samym sprowokowało do całkiem ciekawej dyskusji grupę niezbyt Ewangelią i Kościołem zainteresowaną, czyli wspomniany na początku przedział wiekowy 15-25. Przykład wart naśladowania. Ale do tego trzeba ludzi znających i rozumiejących media społecznościowe. Sam film na YouTube, gdzie dostojny prałat mówi przez pięć minut do ściany (czyli wzrokiem unika kamery) nie wystarczy. Wręcz zaszkodzi. Wniosek jest oczywisty. Musimy się uczyć. Wszyscy. I to szybko.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...