Obok takich eksponatów nie da się przejść obojętnie. W Starym Ratuszu we Wrocławiu można oglądać wyjątkowe wyroby wrocławskiego złotnictwa sakralnego m.in. skarby katedry czy ten unikatowy - od urszulanek, który po 70 latach wrócił do stolicy Dolnego Śląska.
Na wystawie otwartej co najmniej do końca kwietnia zobaczymy obiekty sztuki złotniczej głównie z warsztatów wrocławskich z okresu XV-XX wieku. Reprezentują one wszystkie ważniejsze style w tym czasie. Od późnego gotyku, poprzez renesans, manieryzm, barok, rokoko, klasycyzm, oprócz secesji, a kończąc na art-deco.
- Zgromadziliśmy obiekty z różnych parafii rzymskokatolickich Wrocławia. Mamy je od jezuitów, dominikanów, sióstr boromeuszek oraz ten najciekawszy i najcenniejszy zespół eksponatów na wystawie: ze skarbca archikatedry - mówi Jan Trzynadlowski, kurator ekspozycji.
Dodatkowo prezentowany jest skarb z Bremy oraz kolekcja prywatna prof. Norberta Heisiga, który przekazał w depozyt do muzeum ponad 80 obiektów.
- W gablotach stoją także 3 eksponaty, które dostaliśmy w darze od urszulanek niegdyś mieszających we Wrocławiu, a teraz w Bielefeld w Niemczech. Skarb urszulanek wrócił więc po ponad 70 latach do stolicy Dolnego Śląska - opowiada J. Trzynadlowski.
W jego skład wchodzi duża, bogato zdobiona monstrancja wykonana przez Tobiasa Shiera w 1710 roku oraz cyborium z 1700 roku, czyli puszka, do przechowywania komunikantów. Wszystkich elementów wystawy jest 180 (m.in. tace, kielichy, monstrancje, kadzielnica), ale nie można powiedzieć, że to koniec. W przyszłym tygodniu do zbioru dołączą bowiem dwa bardzo cenne obiekty: figura Chrystusa z katedry o ponad metrowej wysokości i monstrancja z Augsburga.
- Na uwagę zasługuje relikwiarz hermowy św. Doroty z 1410 roku, który pierwotnie znajdował się w kaplicy ratuszowej, czyli tutaj w Starym Ratuszu, gdzie organizujemy ekspozycję. Potem w XIX wieku tę rzeźbę ze srebra przekazano do zbiorów muzealnych. Wzrok przyciąga także duży korpus złoconego orła, związanego z kupieckim Bractwem Kurkowym z Wrocławia - oprowadzał po wystawie kurator.
W przypadku tych wyrobów zastosowano wiele technik np. kucie, repusowanie, czyli wykonywanie ozdób w blasze, złocenie, kameryzowanie, czyli stosowanie szlachetnych kamieni, polerowanie itp. Swojego zadowolenia z wystawy nie kryje proboszcz parafii katedralnej ks. Paweł Cembrowicz.
- Pokazujemy szerszej społeczności fragment skarbca katedralnego, przedmioty służące do kultu, gromadzone na przestrzeni wieków np. relikwiarze, czy naczynia potrzebne do sprawowania liturgii - opisuje kapłan.
Proponuje zatrzymać się dłużej przy hermie św. Heleny z relikwiami drzewa Krzyża św (1705 r.) i przy relikwiarzu św. Wincentego - są używane podczas najważniejszych świąt w katedrze.
- Prezentujemy równie krzyż biskupa Andreasa Jerina, który był fundatorem ołtarza głównego w katedrze. Dziś mamy jego fragmenty w świątyni. Stare przedwojenne zdjęcia archiwalne pokazują, jak on wyglądał, a krzyż należał do całej konstrukcji - wyjaśnia ks. Paweł Cembrowicz.
W jednej z gablot stoi ogromne lavabo biskupie z 1593 roku wraz z dzbanem. W innej spotkamy srebrną okładkę księgi wrocławskiego Bractwa św. Dominika, tablice kanonów katedry wrocławskiej z XVII w., czy kadzielnice od dominikanów z początków XVIII wieku.
- Wszystko możemy oglądać dzięki uprzejmości klasztorów, kościołów i katedry wrocławskiej, czyli księży, którzy są włodarzami tych wyjątkowych wyrobów złotniczych. Proszę pamiętać, że to wciąż przedmioty kultu, niektóre ciągle używane w obrządku kościelnych, więc nie było łatwo skompletować całość - podkreśla dr Maciej Łągiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocławia.
Dodaje przy tym, że ekspozycja składa się z wyselekcjonowanych i najcenniejszych obiektów spośród zbioru liczącego ponad 500 sztuk.
- Nie bułka tarta, ani wrocławskie tramwaje, lecz wrocławskie wyroby złotnicze są najbardziej charakterystyczne na przestrzeni ostatnich co najmniej 600 lat - podsumował dyrektor muzeum.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...