Filmem o żołnierzu bez broni, który dokonał heroicznych czynów na polu walki, Mel Gibson udowodnił, że jest w znakomitej formie.
Od premiery „Apocalypto” Mela Gibsona minęło 10 lat. W tym czasie reżyser nie nakręcił żadnego filmu, tylko sporadycznie stawał przed kamerą jako aktor. Zawirowania związane z jego życiem osobistym sprawiały, że stał się swego rodzaju pariasem Hollywood. Liberalne media wypominały mu różne grzechy i grzeszki, waląc w niego jak w bęben. Było to łatwe, bo reżyser jawnie deklarował się jako katolik, co w tych kręgach nie przysparzało mu popularności. Wydaje się, że na brutalną krytykę naraził się zwłaszcza ostrymi wypowiedziami na temat ruchów feministycznych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Z dużą dozą ciepła analizuje macierzyństwo jako "pierwszą istotną relację w ludzkim życiu".
Kiedy ten koferek zaczął pełnić tę rolę depozytariusza pamięci rodzinnej? Trudno powiedzieć.
Kino wojenne – jak najbardziej. Batalistyczne? Nie do końca.
Naukowcy o nagłówkach w internecie. Clickbaitowych i nie tylko.
Duch Teatru Rapsodycznego, współtworzonego przez przyszłego papieża Jana Pawła II, powraca na scenę.