Przetłumaczył na koreański "Pana Tadeusza" i "Lalkę", założył w Seulu polonistykę, od wielu lat jest wielkim przyjacielem Polski. Gościem KUL był prof. Cheong Byung-Kwon z Korei Południowej.
- Jako mały chłopiec miałem wielkie marzenie, żeby poznać jakiś daleki kraj, zupełnie inny niż mój rodzinny. Czasami śniło mi się, że jestem gdzieś, gdzie ludzie wyglądają inaczej, mówią innym językiem, mają inne zwyczaje. To marzenie było ze mną, odkąd sięgam pamięcią - mówił w Lublinie prof. Cheong.
Marzenie wydawało się niemożliwe do spełnienia. W latach 80. XX wieku Korea Południowa nie miała kontaktów z wieloma krajami, które wydawały się Byung-Kwonowi atrakcyjne, więc niemożliwy był wyjazd na studia za granicę. Musiał więc zadowolić się rodzimym uniwersytetem.
- W szkole podstawowej w Korei dzieci uczą się o Chopinie i Marii Skłodowskiej-Curie, więc świadomość, że gdzieś daleko jest Polska była we mnie od najmłodszych lat. Szczególne umiłowanie Chopina przez Koreańczyków nasunęło mi myśl o nauce polskiego. Zacząłem się rozglądać, ale w Korei nie potrafiłem znaleźć nikogo, kto mówi po polsku. Zadziwiło mnie to i zainspirowało, by zacząć uczyć się polskiego. Okazało się, że nie mam możliwości wyjechać do Polski na naukę polskiego, postanowiłem szukać więc innych sposobów. Najbliżej Polski okazał się Berlin, gdzie zgodzono się mnie przyjąć na studia. Miałem wówczas 40 lat i wszyscy dziwili się, co mi strzeliło do głowy. W Niemczech najpierw musiałem uczyć się niemieckiego, a przy okazji znalazłem niemieckie podręczniki do nauki polskiego, więc zacząłem naukę - opowiada profesor.
Było ciężko. Polski i niemiecki myliły mu się bardzo i nieraz myślał o tym, by zrezygnować. Wówczas jednak przychodziła myśl, że jeśli on polskiego się nie nauczy, to pewnie w Korei nie znajdzie się nikt, kto by tego dokonał. Po 1989 roku sytuacja polityczna w Polsce się zmieniła i B. Cheong mógł tu przyjechać. Wówczas nauka poszła lepiej, a miłość do naszego kraju rozkwitała z każdym dniem.
- Kiedyś jeden z moich polskich przyjaciół wiózł mnie samochodem, gdzieś w okolicach Krakowa. Oglądałem krajobrazy i nagle wydało mi się, że znam to miejsce, że na pewno już tu kiedyś byłem. Poprosiłem, by się zatrzymał. Wysiedliśmy, ja długo się rozglądałem i uświadomiłem sobie, że to kraj z moich marzeń, ten, który śnił mi się jako chłopcu w Korei - opowiada profesor.
Po powrocie do Korei założył Departament Studiów Polskich na Koreańskim Uniwersytecie Języków Obcych w Seulu. Od tamtej pory polonistykę w Korei skończyło ok. 800 osób. Każdego roku na pierwszy semestr studiów przyjmowanych jest ok. 40 studentów, którzy poszli w ślady prof. Cheonga. Pan profesor jest autorem słownika polsko-koreańskiego, przetłumaczył na koreański "Pana Tadeusza", a ostatnio także "Lalkę" Bolesława Prusa, nad którą pracował 4 lata.
- To była wielka przygoda. Zawsze wiedziałem, że polski jest trudny, ale jak bardzo trudny, przekonałem się dopiero przy tłumaczeniu "Lalki". Mam nadzieję, że koreański czytelnik zafascynuje się jej bohaterami i jak ja pokocha Polskę i Polaków - mówi prof. Cheong.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.