Śpiew, taniec, interakcja: artystyczni spadkobiercy Grotowskiego w Opolu.
Tradycyjne pieśni Afroamerykanów z południa Stanów Zjednoczonych zabrzmiały w Modelatorni Teatru im. Jana Kochanowskiego. Ale to nie był występ chóru gospel.
Spotkanie zatytułowane „Open Choir” w zamierzeniu jego twórców i kreatorów miało być czymś znacznie więcej niż występ chóru. I było.
Bo sekwencjom śpiewów religijnych towarzyszył ruch, rodzaj rytualnego tańca oraz wzajemne interakcje (spojrzenia, gesty) uczestników wydarzenia. Jakby spotkanie przy ognisku , gdzieś - powiedzmy w Alabamie - czarnoskórych niewolników, którzy pieśnią wyrażają swoje tęsknoty i nadzieję na ostateczne wyzwolenie.
„Open Choir” był finałem wizyty The Workcenter of Jerzy Grotowski and Thomas Richards w Opolu.
The Workcenter to międzynarodowa instytucja teatralna mająca siedzibę w Pontederze (Włochy) kontynuująca i rozwijająca dzieło Jerzego Grotowskiego, światowej sławy reżysera i teoretyka teatru, który swoją karierę rozpoczynał właśnie w Opolu, w „Teatrze 13 rzędów”.
Grotowski w Pontederze spędził ostatnie lata życia i twórczości, a tamtejsze środowisko teatralne (Fondazione Pontedera Teatro) oficjalnie „namaścił” na swoich artystycznych następców. Wśród nich był Mario Biagini, który przyjechał do Opola z grupą współpracowników z The Workcenter.
Przez trzy dni prowadzili oni warsztaty teatralne z grupą opolan, którzy w niedzielny wieczór zaprezentowali czy też - może lepiej - przeżyli „Open Choir”.
Trudno tu opisywać wydarzenie tak swoistej natury. Niepodobna było jednak nie zachwycić się niezwykłą, oryginalną intonacją głosów aktorów z Pontedery naśladujących pieśni murzyńskie i szczerym zaangażowaniem w to wydarzenie tych opolan, którzy jeszcze trzy dni wcześniej raczej nie sądzili, że tak mocno wejdą w skórę Afroamerykanów z południa Stanów.
- Open Choir jest poszukiwaniem sensu, angażującym pytania na temat wspólnoty, przynależności, różnorodności, kultury, występu i interakcji. Kim jesteśmy, kim możemy być razem bez strachu? Open Choir jest próbą odkrycia zapomnianego sposobu bycia razem - taki cel przyświeca wydarzeniu według artystów z Pontedery.
Na deskach Modelatorni opolskiego teatru wyglądała ta próba odkrywania niezwykle barwnie, urzekająco. Wprowadzała naprawdę w inny świat - duchowy, ale bliski na wyciągnięcie ręki. I - z punktu widzenia obserwatora - budziła żywą tęsknotę oraz nadzieję na ostateczną jedność, która nastąpi kiedyś między ludźmi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.