Inspirowany biografią śląskiego piłkarza Jana Banasia film "Gwiazdy" - obok historii miłosnego trójkąta i specyfiki czasów PRL - pokazuje też plątaninę często nierozumianych śląskich losów - ocenili na niedzielnym pokazie specjalnym w Katowicach jego twórcy.
"Śląsk jest w tym filmie mocny. Pierwszoplanowa jest oczywiście historia pana Jana, ale udało się też pokazać jakiś fragment śląskiej plątaniny losów, historii, o której mało wiadomo w Polsce. Czasem patrzą na nas z Polski w bardzo uproszczony sposób" - powiedział po pokazie pochodzący z Chorzowa reżyser filmu i współautor scenariusza Jan Kidawa-Błoński.
"Myślę, że ten film jest piękną opowieścią o naszej złożoności i jeżeli ta prawda w jakiś sposób dotrze do reszty Polski, to pewnie i nam będzie się łatwiej żyło w tym kraju, łatwiej nam się będzie rozmawiało z ludźmi, którzy nie do końca ten problem rozumieją, a może dzięki temu filmowi stanie się to dla nich prostsze, że takie oczywiste klasyfikowanie Ślązaków nic nie daje, bo my się tym klasyfikacjom wymykamy" - dodał grający w filmie rolę ubeka, aktor i reżyser, dyrektor Teatru Śląskiego w Katowicach Robert Talarczyk.
"Film jest bardzo wzruszający, bo jest w takim dobrym znaczeniu +oldskulowy+ i to jest w moim odczuciu ogromny atut. To się świetnie ogląda, to jest przepiękna historia, świetnie filmowana, ze wspaniałą rolą Mateusza" - ocenił.
Jan Banaś, znany głównie z gry w Górniku Zabrze i reprezentacji Polski, urodził się 29 marca 1943 roku w Berlinie jako Heinz-Dieter Banas. Jest synem Ślązaczki z Katowic i niemieckiego piłkarza Paula Helmiga.
W latach 1964-73 rozegrał 31 oficjalnych spotkań w reprezentacji Polski i zdobył w nich siedem bramek, w tym w meczu z Anglią (4:1) w 1973 w eliminacjach mistrzostw świata. W czerwcu 1966 przed spotkaniem Polonii Bytom w Szwecji w Pucharze Intertoto, zdecydował się pozostać na Zachodzie. Został zdyskwalifikowany na dwa lata. Po kilku miesiącach postanowił jednak wrócić. Po powrocie do Polski oficjalnie zmienił imię i nazwisko na Jan Banaś. Właśnie z powodu tej afery nie znalazł się w kadrze olimpijskiej w 1972 roku i w zespole na mistrzostwa świata 1974.
Do 1973 r. grał w drużynie narodowej, do 1975 r. występował w Górniku Zabrze, przyczyniając się do największych sukcesów tej drużyny. Mając 33 lata wyjechał - już legalnie - na Zachód. Grał m.in. w Stanach Zjednoczonych, Meksyku, Belgii, Francji. Karierę piłkarską zakończył jako grający trener w wieku 47 lat.
Podczas niedzielnego pokazu Jan Banaś komplementował piłkarskie umiejętności Mateusza Kościukiewicza. "Na pewno pan Janek jest najważniejszym widzem" - przyznał aktor.
"Dla mnie pan Janek jest bohaterem heroicznym, dlatego chciałem zagrać w tym filmie, zrealizować swoje marzenie dziecięce, żeby być piłkarzem choćby na chwilę. Na ekranie mogłem zagrać postać, która mimo wielu upadków, wielu poniesionych konsekwencji czynów i decyzji za każdym razem chciała wstać, mierzyć się z życiem i dążyć do tego, by swój talent realizować. To godne szacunku" - podkreślił Mateusz Kościukiewicz.
Widzowie nagrodzili film owacją na stojąco. "We wrażliwy i inteligentny sposób pokazuje historię ludzi z pogranicza" - oceniła pani Aleksandra z Gliwic. "Dobrze oddaje też klimat czasów PRL, fajnie przypomnieć sobie te wspaniałe mecze, które wtedy oglądałam na żywo" - dodała towarzysząca jej pani Teresa.
Film dofinansowano ze Śląskiego Funduszu Filmowego, powołanego i finansowanego przez samorząd województwa śląskiego. Adam Łukaszek, który podczas produkcji odpowiedzialny był za lokacje, szacuje, że 95 proc. zdjęć zostało zrealizowanych w śląskich przestrzeniach. Zdecydowana większość, bo nawet 85 procent powstało na terenie Zabrza. Jest ono filmowym, powojennym Zabrzem, ale i przedwojennym Hindenburgiem, a nawet Berlinem. Kolejnych 5 proc. ujęć zrealizowano w Katowicach (centrum miasta i las Murcki), 5 proc. w Świętochłowicach (Skałka i hałda Ajska). Swoje pięć minut ma też w "Gwiazdach" przejście graniczne w Chałupkach.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...