Święty z kart rycerskiego romansu.
Na ekranach naszych kin właśnie pojawił się film, w którym Paolo Dy (reżyser i scenarzysta w jednej osobie), postanowił opowiedzieć współczesnym widzom o założycielu Towarzystwa Jezuickiego.
Twórca zdecydował się na bardzo ciekawy, kinematograficzny dialog przeszłości z teraźniejszością. Z jednej strony oglądamy bowiem efektowny film płaszcza i szpady (akcja toczy się w XVI wieku), z drugiej zaś, główny bohater, zmaga się z problemami i dylematami, które nieobce są ludziom żyjącym w XXI stuleciu.
- Ludzie pytają nas, czy ten film jest o świętym, a my nazywamy go filmem o grzeszniku, który został świętym. To obraz o problemach, o radzeniu sobie z przeszłością. Loyola był bardzo brutalnym żołnierzem, całe jego życie kręciło się wokół kobiet i bogactw, dążył do zdobycia mocy i sławy. Kiedy został ranny w bitwie, musiał o tym wszystkim zapomnieć i znaleźć nowy plan na swoje życie. Myślę, że większość z nas była lub jest w takiej sytuacji, gdzie nasze marzenia nie spełniły się i nie wiemy, co mamy teraz ze sobą zrobić. Myślę, że dotyczy to wielu ludzi i między innymi dlatego będziemy mogli docenić ten film... – mówił w jednym z wywiadów Paolo Dy.
Ignacemu Loyoli marzyło się by być niczym Amadis z Walii – bohater niezwykle popularnego w jego czasach rycerskiego romansu. W jednej ze scen, kiedy przykuty do łóżka przechodzi rekonwalescencję, prosi nawet, by przyniesiono mu książkę z jego przygodami. Niestety, w zamkowej biblioteczce są tylko „Żywoty świętych” i „Żywot Jezusa”.
Ignacy (którego brawurowo zagrał hiszpański aktor Andreas Muñoz) nie kryje rozczarowania. Po czasie jednak sięga po przyniesione mu „święte księgi” i… nie może się oderwać. Nagle uświadamia sobie, że prócz krwawych walk na bitewnych polach, toczą się jeszcze także inne bitwy. Znacznie ważniejsze i nie mniej zażarte - walki duchowe.
Jak je prowadzić? Jak radzić sobie z pokusami, własnymi demonami (a sporo w filmie sekwencji ukazujących właśnie takie sytuacje). Bohater próbuje znaleźć odpowiedzi na te pytania i zaczyna spisywać swe przemyślenia, intuicje, refleksje. To właśnie one, z czasem, ułożą się w słynne „Ćwiczenia duchowne”, stanowiące podstawę duchowości ignacjańskiej, które cieszą się popularnością także i dziś (niedawno informowaliśmy nawet o badaniach amerykańskiego Thomas Jefferson University w ramach projektu „Religia, mózg, zachowanie”. Uczestniczyła w nich grupa osób praktykujących ćwiczenia duchowe metodą św. Ignacego, którym zrobiono tomografię komputerową mózgu. „Naukowcy zanotowali u uczestników ćwiczeń duchowych znaczący wzrost obecności dwóch substancji chemicznych: dopaminy i serotoniny. Pierwszą z nich wiąże się z odczuwaniem przez organizm przyjemności, a druga to hormon odpowiedzialny za dobre poczucie” – donosiło Radio Watykańskie, ogłaszając przy tym, że chrześcijańska medytacja czyni szczęśliwym).
W filmie Paolo Dy mamy szansę zobaczyć, w jaki sposób Loyla „wynalazł” swoją metodę, jak wybronił ją przed trybunałem inkwizytorów i co stało się później. Przy okazji warto zwrócić uwagę na znakomite zdjęcia autorstwa Lee Meily. Filipińska operatorka zdecydowała się na specyficzne, lekko spłaszczone, panoramiczne kadry, które dodają epickości temu pięknemu, acz skromnemu przecież filmowi (zaledwie dwumilionowy budżet). Ale to właśnie m.in. dzięki takim trikom można ten film uznać za wizualny majstersztyk.
Spece od "Korony królów" - uczcie się! :)
*
Zwiastun filmu poniżej:
Gloria 24 - Książki, Płyty, Gry i Filmy Religijne
Ignacy Loyola | ZWIASTUN PL
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.