„Gra o wszystko” jest historią narciarki, której kariera została przerwana przez wypadek. Zmuszona na nowo zorganizować sobie życie, znaleźć pracę, organizowała partie pokera za wielkie pieniądze i z udziałem ważnych ludzi dla swojego szefa, zwolniona przez niego zaczęła to robić w swoim imieniu.
Historia ta zapewne nie byłaby znana gdyby po zakończeniu procederu sprawa nie zainteresowało się FBI. Wtedy sprawa stała się głośna. Molly Bloom napisała autobiografię i na podstawie tej książki powstał film.
Scenariusz napisał jeden z najbardziej rozchwytywanych scenarzystów hollywoodzkich ostatnich lat – Aaron Sorkin („The Social Network”, „Moneyball”, „Steve Jobs”, „Wojna Charliego Wilsona”, jak dotąd niezrealizowany scenariusz dla Stevena Spielberga - „The Trial of the Chicago 7”, a także twórca serialu „Newsroom”). On również film wyreżyserował.
Inspiracją był zapewne „Wilk z Wall Street” Martina Scorsese. W filmie Sorkina podobny – dynamiczny, pełen pikantnych szczegółów – jest sposób opowiadania.
Broni się scenariusz. Film skrzy się od znakomitych i niepozbawionych humoru dialogów. Bohaterka jest inteligentną, bystrą obserwatorką. Potrafi w jednym zdaniu celnie podsumować sytuację.
Tak rzeczy się mają przez około 2/3 filmu. Na koniec widz musi zostać jednak pouczony. Taka historia musi przecież prowadzić do poważnych wniosków. Molly musi zaś odbyć poważną rozmowę ze swoim ojcem (psychoanalitykiem), od którego dowie się co tak naprawdę czuje i dlaczego tak, a nie inaczej poprowadziła swoje życie. Twórca był może świadom, że ta scena jest wątpliwa. Dowodem na to może być fakt, że sam ojciec stwierdza w niej, że córka za chwilę przejdzie 3-letnią terapię w parę minut. Oczywiście „deprawacja” córki to jego wina.
Szkoda tym większa, że do tego momentu oglądamy naprawdę niezłą historię kobiety, która po prostu złapała okazję na prowadzenie dobrego życia w czasach kryzysu. Nauczyła się samodzielności, a nabyte doświadczenie potrafiła wykorzystać. Nie poddała się również przy pierwszych przeciwnościach. Stała się samodzielna.
Okazja okazała się pułapką. Nie tylko w sensie prawnym, ale również moralnym (Molly doskonale zdaje sobie sprawę, że zniszczyła życie paru osobom). Niemoralni są jednak również sami gracze – stosując oszustwa, kruczki. Niemoralny jest wreszcie system prawny, konfiskujący cały majątek bohaterki choć przecież nie cały budzi wątpliwości prawne.
Nie sposób nie wspomnieć o świetnej Jessie Chastain. Gra swoją bohaterkę w wieku 22 lat i gdy ta ma 34 lata. Za każdym razem jest wiarygodna. Jej bohaterka jest kobietą silną, nawykłą do radzenia sobie. Bardzo długo nikogo nie prosi o pomoc. Dopiero sytuacja zmusza ją do pójścia do adwokata.
Ta aktorka grała również główna rolę w filmie „Sama przeciw wszystkim”. Skojarzenia z tamtym filmem są nie do uniknięcia. Jednak Molly Bloom ma świadomość, że jeszcze pół życia przed nią,i że musi je jakoś przeżyć. A przecież nie może być nawet pewna, że uda jej się znaleźć pracę. Ta samoświadomość głównej bohaterki daje „Grze o wszystko” pewną przewagę nad wspomnianym filmem.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...