Clint Eastwood nie przestaje zadziwiać. W ubiegłym roku ponownie nakręcił dwa filmy - „Gran Torino” i „Oszukaną”. Żaden z tych filmów nie jest arcydziełem, ale obydwa stanowią interesujący głos w dyskusji nad współczesnymi Stanami Zjednoczonymi.
Filmy wyreżyserowane przez Clina Eatswooda układają się w swoisty ciąg. Jego pierwsze obrazy („Wzgórze złamanych serc”, „Rekrut”) są pochwałą rządów twardej ręki jakie nad Stanami Zjednoczonymi i całym światem sprawowali w latach '70 i '80 republikanie. Jednak z czasem reżyser zaczął przechodzić na pozycje coraz bardziej otwarte – demokratyczne. Kręcił filmy antywojenne („Sztandar chwały”), wytykał w swoich obrazach błędy i niedoskonałości amerykańskiego wymiarowi sprawiedliwości („Prawdziwa zbrodnia”), a nawet opowiadał się za eutanazją („za wszelką cenę”). Nigdy otwarcie ery Busha juniora nie skrytykował. W „Listach z Iwo Jimy” pokazał jednak bezsens walki z - w gruncie rzeczy - samymi sobą. Główny bohater – generał Kuribayashi – jest tam - podobnie jak większość członków Al – Kaidy i reżimu Saddama Husajna w świecie realnym - amerykańskim wychowankiem).
„Gran Torino” – docenić różnorodność
Głównym bohaterem „Gran Torino” jest Walt Kowalski – weteran wojny w Korei. Człowiek, który kocha swój kraj (przed jego domem stale powiewa amerykańska flaga). Nienawidzi za to swoich sąsiadów z podupadłej dzielnicy – Azjatów i Murzynów. Ma wiele pretensji do swoich synów, o to, że źle wychowują dzieci – jego wnuki - że jeżdżą azjatyckimi samochodami (dumą Walta jest tytułowy model Forda z 1972 roku). Tak naprawdę jednak nie rozumie on po prostu wartości współczesnego świata, a z dziećmi i wnukami nie potrafi nawiązać kontaktu.
Te kolei uważają swojego ojca za starca, dla którego część miasta, w której mieszka, pełna gangów i pospolitych chuliganów, jest niebezpieczna. Gdy jednak proponują ojcu zamieszkanie w miłym, słonecznym osiedlu dla starszych ludzi – wyrzuca je za drzwi.
Kontakt z Kowalskim próbuje nawiązać ksiądz z miejscowej parafii. Walt uważa jednak, że młody duchowny niewiele może mu powiedzieć o życiu i śmierci. Nie był na wojnie, na której zabijano w najbardziej bestialski sposób, nie tylko na rozkaz, nie założył nigdy rodziny. Spowiedź, do której ksiądz próbuje głównego bohatera namówić także okaże się nieporozumieniem.
Walt zacznie się zmieniać, gdy bliżej pozna swoich azjatyckich sąsiadów. Spróbuje pomóc młodemu Thao wyrwać się z rąk terroryzującego okolicę gangu i nauczyć młodego chłopaka życia (jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało).
W „Gran Torino” Clint Eastwood pokazuje Amerykę jako kraj pełen problemów wewnętrznych, takich jak młodociane gangi, przemoc, czy nietolerancja (co zabawne rasistą jest właśnie Kowalski, którego nazwisko wskazuje na to, że sam pochodzi z rodziny emigrantów), na które policja nie chce reagować. Radzić z nimi muszą sobie sami mieszkańcy. Jednocześnie przez przeszłość głównego bohatera przypomina od ilu już dziesięcioleci Amerykanie angażują się w konflikty międzynarodowe, próbując pełnić rolę światowego policjanta.
To krytyka, ale reżyser proponuje pewien zamiennik. Widzimy go w stosunku Kowalskiego do młodego Thao. Kiedy ten jest zagrożony tym, że dostanie się w ręce gangu, może nawet stanie się jego członkiem. Walt postanawia pokazać mu wolność jaką daje praca, samodzielność i przyjaźń. Wskazuje perspektywy jakie daje uczciwe życie. Na końcu pokaże także ile trzeba czasem dla wolności poświęcić. Kowlaski stara się jak może nie stosować przemocy wobec – jasno przecież określonego – przeciwnika. Robi to tylko raz – gdy przemoc zostaje użyta wobec jego podopiecznego
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...