Święta, święta i już blank po świętach, bo kolędy kończy się u nas śpiewać 2 lutego w święto Ofiarowania Pańskiego, na które inaczej mówi się Matki Boskiej Gromnicznej.
Jest to święto chrześcijańskie upamiętniające ofiarowanie Chrystusa w świątyni jerozolimskiej. Skupmy się jednak na gromnicznym aspekcie tego święta. Otóż, Śląsk od średniowiecza był pod wpływem polskiej, ale też czeskiej tradycji. Wtedy przyjął się ogólnokościelny zwyczaj, że wierni tego dnia przynoszą do kościoła świece do poświęcenia. Chodzi mi jednak o to, że te świece nazywa się po polsku gromnice, a po czesku hromnice. I ta gromnica w ludowej pobożności spełniała bardzo wiele funkcji.
Była to (i ciągle jest) duża woskowa świeca, uroczyście poświęcona w kościele, używana w trakcie najważniejszych wydarzeń w życiu chrześcijanina. Gromnicę wkłada się w ręce umierającego, zapala się ją także w czasie chrztu, Pierwszej Komunii, bierzmowania... Według dawnych wierzeń ludowych gromnicę należało także zapalić i postawić w oknie w czasie burzy, gdyż miało to zabezpieczyć dom i obejście, aby nie uderzył właśnie grom czy czeski – hrom.
I teraz uwaga. Na Śląsku jest inne określenie na grom – jest to pieron. Mówiło się przecież: pieron ognisty, do pierona, pieron szczeloł, pieroństwo… Jednak trudno sobie wyobrazić, żeby Ślązoki w tym świątecznym kontekście użyły tego właśnie swojskiego określenia. To bowiem było bardzo mocne słowo, a nawet wielkie przekleństwo. Więc absolutnie dawnym Ślązokom ani do głowy nie przyszło, żeby gromniczkę nazwać pieronką czy jakoś tak. Natomiast określenie Matka Boska P… (nawet tego nie ośmielam się napisać) – byłoby już herezją nad herezjami.
Zastanówmy się jednak, dlaczego słowo „grom” brzmiało neutralnie, a „pieron” miało taki pieroński kontekst? Otóż jeszcze w czasach prasłowiańskich, kiedy na Śląsku nieznane było chrześcijaństwo, Praślązoki oddawały cześć bożkom pogańskim, takim jak bóg Świętowid, Swaróg czy Swarożyc. Czczono również Peruna, zwanego też Piorunem czy Pieronem. Pieron był bogiem ognia i piorunów. Jego imię było święte.
Wyobrażano go sobie jako człowieka, na którego głowie zamiast włosów widniały języki ognia. Pieronowi też w prastarych, świętych słowiańskich gajach poświęcone były dęby, zwane perynami. A potem podczas przyjmowania chrześcijaństwa misjonarze wycinali drzewa w świętych gajach i niszczyli wiarę w pogańskich bożków. Praślązoki przyjmowały chrześcijaństwo, ale pokątnie czczono jeszcze dawane słowiańskie bóstwa.
Z czasem pogaństwo zaczęło gasnąć, pozostając jedynie w niektórych ludowych obrzędach, jak choćby topienie Marzanny. Również echem pogaństwa było imię dawnego bożka Pierona. Jak ktoś chciał siarczyście przykląć, to mówił: Na Pierona! Duchowni walczyli z tym pogaństwem, jak mogli, ale coś tam zawsze pozostało. Pozostało przekleństwo. I oto cała historia!
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...