Polacy, Niemcy. Kto na Dolnym Śląsku jest u siebie? Może dziś już nie musimy dzielić ludzi w ten sposób?
W połowie kwietnia miała miejsce na Zamku Książ niezwykła uroczystość. Obchodzono 500 lecie obecności Hochbergów.
Wydarzenie to staje się przyczynkiem do spojrzenia jak dziś ocenia się relacje Polsko-Niemieckie w miejscu, w którym przez wiele powojennych lat straszono Polaków powtórnym przyjściem Niemców. – Ważna jest ciągłość i pamięć historyczna – mówi obecny podczas uroczystości bp Adam Bałabuch. – Zarówno my nie przyszliśmy z nikąd, ani nie przyszliśmy na teren, który był pustkowiem. W tym miejscu żyło wcześniej wiele pokoleń ludzi tworzących historię kulturę tego terenu i warto dziś o tym pamiętać. Warto wspominać, co inni ludzie tutaj zrobili. Jesteśmy pokoleniem, które weszło w to dziedzictwo i naszym zadaniem jest je utrzymać, pielęgnować i przekazać kolejnemu pokoleniu, które będzie tu żyć.
– Kościół jest instytucją, która niesie ciągłość historyczną, tych ziem – dodaje bp Adam. – Był tu za czasów Piastów, Hochbergów, III Rzeszy, jest i teraz. Kościół świadczy o tym, że ludzie się zmieniają, a wartości którymi żyją nie. I to jest cenne.
Jednym z punktów programu pobytu księcia Bolka, spadkobiercy rodu Hohbergów, było spotkanie z wałbrzyską młodzieżą. – Obecna młodzież ma już dystans do naszej trudnej polsko-niemieckiej historii. My pamiętamy czasy komunizmu, nasi rodzice II wojnę światową, młodzież zna to już tylko z opowiadań – mówi Robert Wróbel, dyrektor II LO w Wałbrzychu. – Ja sam jestem historykiem i staram się ich uczyć historii pozbawionej „białych plam”, i to nie tylko tej dotyczącej najnowszej historii, ale całych relacji polsko-niemieckich. Choćby historia Piastów, która została mocno zniekształcona przez nas samych. Bo nie było tylko tak, że to my byliśmy zawsze biedni i poszkodowani. To np. Chrobry był tym, który podbijał kolejne ziemie, a nie władcy niemieccy. Czy choćby jednostronna ocena zakonu Krzyżackiego, bo potrafiliśmy również walczyć po tej samej stronie, choćby w bitwie pod Legnicą przeciwko Mongołom. Trzeba zachować odpowiednie proporcje i zdrowy rozsądek.
Jak Polak z Niemcem
Księżna Daisy miała trzech synów. Potomstwo miał tylko Bolko najmłodszy z nich. To jego dzieci uczestniczyły w jubileuszu na Zamku Książ. Ciekawa jest historia używania polsko brzmiącego imienia Bolko w niemieckiej rodzinie Hochbergów. Otóż w dość zamierzchłej historii rodu, któryś z Hochbergów ożenił się córką Piastów. Ona zostawiła w swym testamencie zapis, że imiona Jan, Henryk i Bolko muszą się powtarzać w kolejnych pokoleniach co jest pielęgnowane do dziś. Ponadto każde dziecko uczyło się mówić po Polsku i Niemiecku, a do 6 roku życia miało nianię z Górnego Śląska, z którą rozmawiało tylko po polsku. Jedna z obecnych na uroczystości sióstr do dziś wspomina nawet taką historię z 1945 r, kiedy to polski żołnierz uczył ją jeździć na rowerze.
– Dziś mam dzieci i wnuki. Jesteśmy zwykłą rodziną ze swymi problemami i radościami – mówi Goya, siostra księcia Bolka. – Kiedy byłam mała już nie miałam możliwości mieszkać w Książu, bo zamek zabrali nam Naziści. Przenieśliśmy się do Szklarskiej Poręby, tam chodziłam do szkoły. Wyjechaliśmy stamtąd w 1944 r.
Babciu, kim jestem?
O tym jak trudno dzielić na Polaków i Niemców świadczą również zawiłe losy rodziny Wawrzyczków, o których opowiada Leopold Stempowski, należący do piątego pokolenia, które mieszkało na terenie Zamku Książ. Dziadek pana Leopolda urodził się w Cieszynie, świetnie mówił po Polsku i Niemiecku. Przyjechał do Książa w 1904 r. pracować u księżnej Daisy z zamku w Pszczynie.
– Kiedy w 1945 r. trzeba było podjąć decyzję o wyjeździe, dziadek kategorycznie się sprzeciwił i powiedział, że starych drzew się nie przesadza – opowiada Leopold Stempowski. – Cała nasza rodzina więc tu została. Kiedy dziadek umarł w latach 60-tych, rodzina znowu zaczęła myśleć o wyjeździe, ale jak widać zostaliśmy tu na stałe – dodaje z uśmiechem pan Leopold.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...