Siedzimy w teatrze, oglądając uwięzioną w domu panią Aung San Suu Kyi, birmańską opozycjonistkę i laureatkę Pokojowej Nagrody Nobla. I wiemy, że to nie fikcja, ale rzeczywistość, wobec której jesteśmy bezradni.
Bo „Piękna Pani”, jak nazywają ją Birmańczycy, od ponad 13 lat siedzi zamknięta w areszcie domowym przy University Road 52 w rodzinnym Rangunie. Ale przychodząc na monodram Richarda Shannona „Pani z Birmy”, zrealizowany przez Annę Smolar na deskach warszawskiego Teatru Polonia, czy wysyłając e-maile na stronę www.64forsuu.com, protestujemy przeciw przemocy w zniewolonym przez juntę państwie Myanmar (obecna nazwa Birmy). A o to chodzi „Pani”, żeby świat nie pozostał na nią obojętny. I aby drogą pokojową, także przez sztukę, która opowiada o jej trudnym życiowym wyborze, mogła do jej kraju kiedyś przyjść demokracja.
Osobliwe zwycięstwa
Nie tylko w Birmie, ale na całym świecie mówią o niej „Piękna Pani”. Stała się ikoną pokojowej walki o wolność. Ze względu na metody działania nazywano ją „birmańskim Gandhim”. Jest zwolenniczką dialogu pomiędzy panującą w Birmie juntą a opozycją, czego dowiodła w roku 2000, prowadząc z generałami negocjacje w sprawie stopniowego wycofania się wojskowych z życia politycznego i oddania władzy w ręce demokratycznie wybranego rządu. Niestety, nie przyniosły one spodziewanych efektów.
Urodziła się w 1945 w Rangunie, jako córka gen. Aung Sana, postaci przypominającej naszego marszałka Piłsudskiego, który walczył o niepodległość Birmy i wynegocjował ją w rozmowach z Wielką Brytanią w 1947 roku. Od 15. roku życia kształciła się w rodzinnym mieście. Kiedy razem z matką – ambasadorem Birmy w Indiach i Nepalu – wyjechała do Delhi, kontynuowała naukę na wydziale nauk politycznych tamtejszego uniwersytetu. Na Oksfordzie studiowała filozofię, nauki polityczne i ekonomię.
Jej imię w języku birmańskim oznacza „świetlisty szlak osobliwych zwycięstw”. Stało się ono dla niej jakby symbolem samospełniającej się przepowiedni. Na co dzień zwycięża nie głośno i widowiskowo, ale w ciszy i na ustroniu, wyrzekając się publicznego zabierania głosu i normalnego życia. W 1972 wyszła za brytyjskiego nauczyciela akademickiego Michaela Arisa, z którym ma dwóch synów Alexandra i Kima. Ale zostawiła rodzinę w Wielkiej Brytanii i wróciła do kraju, żeby przeciwstawić się terrorowi panującemu w ojczyźnie.
Na fali studenckich protestów przeciwko polityce generałów Aung San Suu Kyi założyła w 1988 roku opozycyjną Ligę na rzecz Demokracji (NLD), która wygrała w pierwszych wolnych wyborach. „Jej” partia zdobyła 82 proc. miejsc w parlamencie, ale wynik nie został uznany przez reżim. W odwecie za to niespodziewane zwycięstwo junta zaostrzyła rygor w kraju, a niedoszłą panią premier umieściła w areszcie domowym. Przebywała tam od 1989 do 1995 r. i ponownie od 2000 do dziś, z przerwą od maja 2002 do maja 2003 r.
Romantyczna bohaterka
Żyje, a już jest postacią historyczną. Wielu traktuje ją jak romantyczną bohaterkę, która musiała wyzbyć się miłości do najbliższych, żeby zwrócić uwagę świata na cierpienia jej narodu. Choć dla niektórych jej wybory moralne są niejednoznaczne. Nie wyszła z aresztu domowego, nawet kiedy ciężko zachorowała jej matka, gdy umierał mąż. Wielokrotnie oferowano jej wolność w zamian za opuszczenie kraju na zawsze, ale ona została, żeby manifestować, jak bardzo ważne dla niej są wybrane wcześniej wartości.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...