Czarnoksiężnik z poematu Goethego znał ponoć tajemne sztuki, pozwalające mu opanowywać rzeczywistość. Dzięki temu cieszył się autorytetem ucznia, którego uratował z opresji, gdy ten pod nieobecność mistrza próbował ich na własną rękę.
Współcześni czarnoksiężnicy cieszą się podobnym autorytetem „oświeconej” i „nowoczesnej” części opinii publicznej. Sprawnie żonglując słowami, żądają pełnej wolności i równości wszystkich we wszystkim. Czarnoksiężników trudno dziś odróżnić od ich uczniów. Jest to bowiem dość zhierarchizowana korporacja. Jej szyldem jest być może Rada Mędrców, która ma wytyczyć nowe drogi UE. Kieruje nią hiszpański socjalista, a wśród członków znajdziemy prezesa Nokii, jakichś artystów i Lecha Wałęsę.
Nie są to kluczowe postaci w hierarchii czarnoksięskiej. Zapewne wyżej stoi w niej były prezydent Francji Valéry Giscard d’Estaing, który wymyślił traktat konstytucyjny dla Europy. Istotne, jak wyglądają ich tajemne sztuki i skąd biorą swą mądrość. Pouczająca jest tu kariera Deepaka Chopry, endokrynologa, który na początku lat 80. zwrócił się ku medytacji transcendentalnej i hinduskiej ajurwedzie. Prawdziwy sukces Chopry zaczął się od promocji jego książki „Życie bez starości."
"Młode ciało, ponadczasowy umysł” w programie telewizyjnym Oprah Winfrey w lipcu 1993 r. Mądrości zawarte w tej książce – takie jak: „wszystko, co robię, to boski moment wieczności” lub „ty i ja jesteśmy przyszłymi świętymi” – zachwyciły miliony Amerykanów pragnących szczęścia i wiedzy instant. Urzekły sławnych ludzi, takich jak Demi Moore, Michael Jackson, Elisabeth Taylor, Madonna i Hillary Clinton, którym Oprah dostarczyła metafizycznego uzasadnienia egoizmu. Amerykański „przemysł samodoskonalenia” osiągnął wówczas rekordowe wyniki sprzedaży.
Specyficzną rolę odgrywają w dzisiejszym świecie uczennice czarnoksiężnika. Jedna z nich, Jean Houston, pochlebiła Hillary Clinton, że „niesie brzemię pięciu tysięcy lat poddaństwa kobiet”. Pierwsza dama USA odwdzięczyła się dopuszczeniem Houston do rozmów z duchami przeszłości, które na ganku Białego Domu pomagały im w „samouzdrowieniu”. Kiedy jednak Houston zaproponowała, by porozmawiać także z Jezusem Chrystusem, pani Clinton stwierdziła, że „byłoby to zbyt osobiste”.
Dla Slavoja Žižka „punktem wyjścia jest stwierdzenie, że Bóg umarł. Co zostało? Duch Święty". W rozumieniu filozofa z Lublany, „w chrześcijaństwie Duch Święty ma dużo wspólnego z wyidealizowanym kolektywem w wizji partii komunistycznej – to uświadomiona zbiorowość ludzi dobrej woli”. Žižek wyznaje, że w Nowym Testamencie najbardziej podoba mu się „Jezus jako leninista”, zapowiadający, że nie przynosi pokoju, tylko miecz, że – to interpretacja Žižka – potrzebna jest rewolucja. Wspaniała puenta rozważań kogoś, kto nic nie zrozumiał z Ewangelii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.