– Myśl o stworzeniu w Gdańsku festiwalu zrodziła się zaraz po moich studiach za granicą. Okazuje się, że zachowane zabytki muzyki barokowej i renesansowej Gdańska są praktycznie nieznane, mimo że są na najwyższym poziomie – mówi Alina Ratkowska, inicjatorka i dyrektor artystyczny Festiwalu im. Johanna Gottlieba Goldberga.
Wzrastając liczba odbiorców muzyki barokowej dowodzi, że na muzycznej mapie Pomorza festiwal muzyki barokowej jest wydarzeniem ważnym i oczekiwanym. W zeszłym roku koncertów wysłuchało prawie tysiąc osób. Tegoroczny festiwal (4–13 września), który obywać się będzie w kościele Świętej Trójcy w Gdańsku (franciszkanie), zorganizowany został po patronatem „Gościa Niedzielnego”.
Tempa i emocje
Coraz częściej chyba obserwujemy w naszym społeczeństwie zmęczenie muzyką, zwaną szeroko pop, która bombarduje nas nieustannie, praktycznie z każdej stacji radiowej. Na tym tle wymienić należy zapewne ambitną Dwójkę, która w zeszłym roku po latach nieobecności na muzycznym Pomorzu transmitowała na żywo koncert Cafe Zimmermann z grodu nad Motławą, oraz odnotować sukces RM Classic. – Dzięki transmisji wielu ludzi, nie tylko z Polski, dowiedziało się o festiwalu. Przełożyło się to bezpośrednio na turystykę kulturalną – mówi dyrektor festiwalu. Niestety, tegoroczny tzw. kryzys spowodował, że program 2 PR będzie tym razem ważnym nieobecnym.
Mówiąc o Gdańsku nieznanym warto przypomnieć na chwilę postać samego patrona festiwalu, Johanna Goldberga. Urodził się w rodzinie niemieckiej, został ochrzczony w kościele Mariackim, i tam też uczył się w szkole, która miała ówcześnie najwyższy poziom edukacji. – Istnieją notatki, że koncertował, a jedną z kantat Bacha, którego był później jednym z ulubionych uczniów, wykonywał na… skrzypcach – podkreśla A. Ratkowska. Taki profil wykształcenia był bowiem wtedy typowy. Ktoś, kto grał na instrumencie klawiszowym, mógł grać również na skrzypcach. – Ten fenomenalny klawesynista w swoim domu rodzinnym wzrastał z muzyką od najmłodszych lat. A skrzypce pewnie wzięły się stąd, że jego ojciec był lutnikiem – mówi znawczyni życia i twórczości Joachima Gottlieba.
Tym, co jednak przyciąga ludzi na festiwal, jest przepiękna muzyka z epoki jego patrona. – Jest coś niezwykłego w muzyce barokowej. Jest ona bowiem przez człowieka dobrze i łatwo przyswajalna – zwraca uwagę A. Ratkowska. Być może dlatego, że jedno z temp jej wykonywania, tzw. tempo ordinario miało odzwierciedlać bicie zdrowego serca. Ponadto ten typ muzyki jest nośnikiem wielu pozytywnych emocji. – Mówiąc o muzyce z tej opoki, używamy terminu „muzyka afektów”. Miała ona bowiem odzwierciedlać konkretne słowa, bardzo często o treściach religijnych, konkretne zwroty religijne – zauważa. Na temat różnych tonacji, które miały oddawać takie czy inne emocje, istniała nawet specjalna gałąź nauki, dzisiaj nieco zapomniana.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...