Domy dziecka potrzebują mądrych podarunków. O tym, żeby dom dziecka dostał w spadku mieszkanie, nikt nie śmiał nawet marzyć.
A i takie dary zdarzają się w dzisiejszych czasach. Najczęściej jednak pomoc ogranicza się do zbierania maskotek i słodyczy. Okazuje się, że to nie najlepszy pomysł.
To, co przytrafiło się mieszkańcom Domu Dziecka im. Ewy Szelburg-Zarembiny w Lublinie, brzmi nieprawdopodobnie. W spadku otrzymali mieszkanie o powierzchni 100 mkw. Na prośbę rodziny i w interesie podopiecznych dyrekcja domu nie chce ujawniać ani adresu mieszkania, ani danych osoby, która je zapisała w testamencie.
– Jesteśmy bardzo wdzięczni tej osobie i postaramy się ten dar wykorzystać najlepiej, jak możemy – mówi Piotr Polkowski, dyrektor Domu Dziecka im. Ewy Szelburg-Zarembiny. – Nie chcemy jednak tej sprawy nagłaśniać medialnie, po pierwsze by uszanować wolę donatorki i uczucia jej rodziny, po drugie by chronić nasze dzieci, którzy tam zamieszkają, przed zainteresowaniem mediów.
W mieszkaniu zamieszkają podopieczni, którzy wchodzą w dorosłość. Będą się tam uczyć, jak samodzielnie żyć, jak radzić sobie w codziennych sytuacjach, dbać o siebie i swoje rzeczy. Usamodzielnianie będzie się odbywać pod okiem wychowawców, którzy będą służyć radą i pomocą.
Pomysły nie najlepsze
Choć takie podarunki jak mieszkanie dotąd się nie zdarzały, to inne upominki dla domów dziecka są codziennością. Najczęściej pary młode proszą swoich gości, by nie kupowali kwiatów, tylko maskotki lub słodycze dla dzieci z domów dziecka. – To piękny gest, ale trochę nieprzemyślany – mówią pracownicy placówek. – Nie chcemy nikogo urażać, bo każdy ofiarodawca jest mile widziany, jednak z używanymi zabawkami, ubraniami, butami doradzam ostrożność – mówi Piotr Polkowski.
Niejednokrotnie zdarza się, że goście weselni poinformowani o zbiórce zabawek dla dzieci z domów dziecka robią przegląd zabawek swoich dzieci i te nieprzydatne przynoszą w prezencie. Tymczasem standardy obowiązujące w placówce nie pozwalają na przyjmowanie używanych rzeczy. – To trudna sytuacja, bo jak tu odmówić przyjęcia darów od osoby, która zorganizowała zbiórkę. Poza tym największym marzeniem naszych podopiecznych jest dostać od czasu do czasu coś nowego.
Te dzieci zawsze w swoim życiu dostawały rzeczy używane, komuś niepotrzebne czy lekko uszkodzone, dlatego tak ważne jest to, że mają coś nowego, coś specjalnie dla nich – wyjaśnia Piotr Polkowski. Podobna sytuacja jest ze słodyczami. W budżetach placówek są pieniądze na słodycze, których dzieciom nie brakuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...