Domy dziecka potrzebują mądrych podarunków. O tym, żeby dom dziecka dostał w spadku mieszkanie, nikt nie śmiał nawet marzyć.
– Prawdą jest, że każda ilość cukierków zostanie przez dzieci przyjęta z radością i zjedzona, jednak w normalnym domu rodzice kontrolują, ile słodyczy zjada ich dziecko. My robimy podobnie w trosce o zdrowie naszych podopiecznych – mówią wychowawcy domu dziecka.
Podarunki z głową
Nie znaczy to, że domy dziecka nie mają potrzeb. Na szczęście coraz częściej zgłaszają się ludzie, którzy mają zaplanowaną zbiórkę darów na rzecz domu dziecka, z pytaniem, czego potrzeba. – Ostatnio na przykład z takim pytaniem zgłosili się do nas uczniowie jednej z lubelskich szkół, którzy w ramach akcji charytatywnej zebrali 450 zł.
Poprosiliśmy o kaski rowerowe, gdyż wszelkiego wyposażenia sportowego dzieciom nigdy dosyć. Podobnie było w innej ze szkół, gdzie w ramach akcji Pomóż Dzieciom Przetrwać Zimę zbierano konkretne dary. Zapytano nas, co byśmy chcieli. Poprosiliśmy o piłki, paletki, lotki, gry edukacyjne, bo tego potrzebowaliśmy – wyjaśnia Piotr Polkowski.
Coraz częściej także młode pary zamiast kwiatów proszą o ofiary na rzecz domu dziecka do specjalnej skarbonki. To zdecydowanie lepszy pomysł niż słodycze i zabawki. – Niedawno właśnie młode małżeństwo przyniosło taką skarbonkę z prośbą, by pieniądze wykorzystać na zorganizowanie dla dzieci pikniku z grillem – opowiadają wychowawcy.
Rodzina zaprzyjaźniona
Żaden, nawet najwspanialszy dar nie zastąpi potrzeby bliskości, bycia kochanym i rozumianym. Większość dzieci przebywających w lubelskich domach dziecka nie może zostać adoptowanych. Ich rodzice mają ograniczone prawa rodzicielskie, ale nie są ich pozbawieni. Nie można tych dzieci adoptować, ale można się z nimi zaprzyjaźnić.
– Dla naszych podopiecznych ma to ogromne znaczenie. Rodzina zaprzyjaźniona to taka, w której dziecko ma wsparcie mimo tego, że przebywa w placówce – mówi Małgorzata Kalinka, stażystka z Domu Dziecka im. Ewy Szelburg-Zarembiny. Najczęściej taka rodzina zabiera do siebie dziecko w wolne dni, święta, wakacje. Jednak to nie wystarczy. – Część rodzin, które zgłaszają się do nas, by zostać rodzinami zaprzyjaźnionymi, myśli, że jak wezmą do siebie dziecko na święta, to wypełnią swój obowiązek, sami lepiej się poczują i pomogą „biednemu” dziecku.
Takie podejście może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Dziecko zaproszone przez rodzinę do domu najczęściej robi sobie nadzieję na to, że to będą częste kontakty, pragnie namiastki rodzinnego ciepła, poczucia, że ktoś się o nie troszczy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...