– Od lat słyszymy od władz, że nasz projekt to „niezwykle cenna inicjatywa”. Dlaczego więc wciąż nikt nie interesuje się ratowaniem ostatnich śladów przemysłu cynkowego? – pytają członkowie Stowarzyszenia na Rzecz Powstania Muzeum Hutnictwa Cynku.
Zegar jeszcze bije
Tereny dawnego Uthemanna od Walcowni dzieli spora odległość. Na miejscu oglądamy przysypane śniegiem gruzy hali i fragment szkieletu wywrotnicy kolejki wąskotorowej. Obok stoi wieża ciśnień. Przed nią modernistyczny budynek dawnej dyrekcji. Ochroniarz wpisuje w klawiaturze odpowiedni kod, wyłączając urządzenie alarmowe. Gerard Sacherski, wiceprezes Stowarzyszenia na Rzecz Powstania Muzeum Hutnictwa Cynku opowiada o miejscu, w którym blisko 50 lat temu rozpoczynał staż w hucie.
Na parterze budynku dyrekcji mieściła się cechownia. – Tu stał ołtarz. Pamiętam, że będąc jeszcze na stażu, ustawiałem przy nim kwiaty i polerowałem ze starszym kolegą lichtarze, żeby wszystko pięknie lśniło na św. Floriana. A przechodzili tędy dyrektorzy. Ten widok doprowadzał ich do szału – wspomina Gerard Sacherski. – Zachowało się kilka świętych obrazów z tamtego okresu. Chciałbym je zawiesić tutaj na ścianie – dodaje.
Wchodzimy na kolejne piętra budynku, w którym przez ostatnie lata siedzibę miała straż pożarna. Na szczycie można zobaczyć żelbetowe konstrukcje kryte gontem. – Odwiedzili nas kiedyś studenci architektury. Jak zobaczyli ten żelbet, szeroko otworzyli ze zdumienia usta. Na początku ubiegłego stulecia to była zupełna nowość – mówi przewodnik. Jeszcze wyżej znajduje się mechanizm zabytkowego zegara na wieży. Zegar, który jest oczkiem w głowie pana Gerarda, chodzi i bije do dziś.
Z zegarowej wieży oglądać można pejzaż dzielnicy. Nieopodal stąd kręcono odcinek serialu o Szopienicach, w którym młodzież jeździła na quadach. – To piękny, księżycowy teren, który świetnie nadaje się na motodrom, skatepark czy pole golfowe. Poza tym już w latach 70. pojawił się projekt utworzeniu na tym terenie skansenu przemysłowego. Problemem jest znalezienie inwestora – stwierdza Gerard Sacherski.
Decyzja w zawieszeniu
Na terenie huty, jak twierdzą członkowie stowarzyszenia, znajduje się jeszcze wiele cennych urządzeń, które należałoby wpisać do rejestru zabytków. Emerytowani hutnicy obawiają się, że poszczególne maszyny mogą niebawem stąd zniknąć. Nie brakuje kolekcjonerów zainteresowanych ich kupnem. - Nas interesuje tak samo maszyna, jak i cynk – zapala się Ginter Siupka, członek stowarzyszenia. W jego rodzinie praca w hucie to tradycja kilku pokoleń. – Nie wolno tych maszyn odrywać od miejsca, w którym funkcjonowały – dodaje.
Decyzja o likwidacji szopienickiej huty zapadła 26 września. Wciąż jednak nie wiadomo, jaki los spotka zabytkowe budynki znajdujące się w jej terenie. - Decyzją Sądu Rejonowego w Katowicach zostały wstrzymane wszelkie czynności zmierzające do likwidacji huty. W związku z tym na razie nie może być mowy o sprzedaży działek, nieruchomości czy sprzętu. Trudno przewidzieć, kiedy zostanie zamknięte postępowanie przed sądem i jaka decyzja zapadnie. Kolejna rozprawa przewidziana jest na 29 stycznia – informuje Michał Kujawski, rzecznik prasowy HMN „Szopienice” SA. Jak dodaje rzecznik, pomimo trudnej sytuacji finansowej huta wciąż prowadzi ochronę zabytkowych obiektów. - Zamontowany został dodatkowy monitoring, współpracujemy też z komendą policji w Katowicach. Jednocześnie nie podejmuje się obecnie żadnych decyzji związanych z przyszłością tych budynków.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...