Przekonani, że ich religia dąży do ograniczenia ludzkiego cierpienia, buddyści podkreślają znaczenie globalnego braterstwa, czy harmonijnych relacji człowieka i natury.
Chrześcijańska koncepcja Boga
W tych dwustronnych relacjach istotnym problemem staje się różnica między buddyjskim wyobrażeniem nieosobowego Absolutu a chrześcijańską koncepcją osobowego Boga. Mówiąc najogólniej: w kontekście
doktryny o niezależnym powstawaniu Wszechświata, względnie nauki o przyczynowym działaniu wszystkich istniejących nim zjawisk, buddysta pyta, dlaczego model, mający wyjaśnić istnienie Wszechświata i działających w nim sił, musi odwoływać się do koncepcji teistycznej.
Z perspektywy buddyjskiej „ostateczna przyczyna”, od której zależałyby wszystkie dalsze procesy, nie jest potrzebna. Nie oznacza to jednak, że buddyści w ogóle się nią nie zajmują – świadczy o tym działalność szkoły w Kioto. Założenia i najważniejsze elementy tej debaty można ująć następująco: zgodnie z chrześcijańskim sposobem rozumowania Bóg jest Panem i Stwórcą, który powołał do istnienia Wszechświat.
Mamy do czynienia z dualistycznym obrazem świata, tzn. z nauką o istnieniu, według której stają wobec siebie dwie oddzielne rzeczywistości: transcendentny Bóg – jako „całkowicie inny” – i stworzenie. Tego „uwarunkowanego istnieniem” oddzielenia nie zmienia fakt, że Biblia przypisuje Bogu możliwość ingerowania w świat.
Owe „interwencje”, których kulminacją jest Boże Wcielenie w Jezusie Chrystusie, mają charakter historiozbawczy, a nie ontologiczny (dotyczący istnienia bytu), a tym samym nie podważają kosmologicznego dualizmu. Takie spekulacje wydają się wczesnemu buddyzmowi podejrzane, ponieważ – zgodnie z kanonem palijskim – Buddzie chodziło o psychologiczne i antropologiczne spojrzenie na jednostkę oraz o bezpośrednio z tego wynikające konsekwencje.
Kiedy stawał przed złożonymi metafizycznymi problemami, milczał lub pomijał je jako nieważne. Jak wskazuje rozwój mahajany, buddyzm nie mógł jednak całkowicie zrezygnować z kwestii ontologicznych. Dowodem są doktryna śunjaty i buddyjska teoria „trzech ciał”. (...)
Jezus Chrystus z buddyjskiej perspektywy
Również status i znaczenie Jezusa Chrystusa są ważnymi zagadnieniami w konfrontacji z chrześcijaństwem. Jeśli postrzega się go jako założyciela religii, widzi się w nim przede wszystkim „mistrza”, który swymi czynami i etyka przypomina Buddę. Paradygmatyczne dla tego sposobu postrzegania są wywody buddyjskiej mniszki z Anglii: Dla mnie Jezus jest bardziej człowiekiem niż Bogiem. Człowiekiem wyposażonym w określone psychiczne zdolności, którego obecność, energia i oddanie robią wrażenie. Jego działalność była krótka, ale skuteczna. Odnoszę wrażenie, że celowo nie zajmował się nawracaniem innych. To raczej propozycja dla tych, którzy sami gotowi są go naśladować. Jezus wsłuchuje się w nakazy serca, nie postępuje według sztywnych zasad.
W podobny sposób wypowiada się jeszcze jeden zachodni buddysta: „Dziś łatwiej przychodzi mi dojrzeć w Jezusie bodhisattwę niż Syna Bożego, który wziął na siebie grzechy świata”.
Inne głosy brzmią mniej wyważenie. Na przykład pochodzący z Tajwanu mistrz dharmy Czu-jin przyznaje Buddzie wyższość nad Jezusem i argumentuje to pochodzeniem obu założycieli religii: jeden urodził się jako książę, a drugi był synem cieśli. Również liczba uczniów Jezusa – było ich zaledwie dwunastu – pokazuje, że Budda ze swymi licznymi zwolennikami miał zdecydowanie większą siłę oddziaływania.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...