Był jednym z najwybitniejszych polskich malarzy ostatnich dziesięcioleci, a jednak nie zabiegał o zaszczyty, nie dostawał nagród ani orderów. Michał Świder miał w sobie coś z pustelnika.
Wiadomość o jego śmierci nie trafiła na czołówki gazet. Umarł cicho, tak jak żył, choć przecież miał się czym pochwalić. Sztuka, którą tworzył, była najwyższej klasy. Wysoko cenili ją kolekcjonerzy, a miłośnicy jego twórczości, by kupić obraz, czekali nawet po kilka lat. On sam jednak stronił od świata – szukał raczej ciszy i skupienia. Quid mundus est? (Cóż jest świat?) – takie hasło widniało na pieczęci, którą przykładał na odwrocie swoich obrazów. Był też na niej wizerunek Chrystusa uzdrawiającego ślepca. Postać Jezusa nawiązywała do romańskiej płaskorzeźby, zaś ślepca uosabiał gronostaj – zwierzę, które często przewijało się w jego malarstwie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...