Jak to możliwe, że najważniejszych dla chrześcijan świąt prawie w ogóle nie łączymy z radosnym śpiewem?
Kolędy znamy wszyscy. Nawet ci, którzy rzadko przekraczają próg kościoła, potrafią z reguły zaśpiewać w całości pierwsze zwrotki „Wśród nocnej ciszy” czy „Przybieżeli do Betlejem”. Ale kiedy przychodzi do wykonywania pieśni wielkanocnych, łamią się także głosy tych, którzy świątynie nawiedzają regularnie. „Weeesooołyyy naaam dzieeeń dziiiś naaastaaał” – śpiewają tak smętnie, jakby właśnie byli na pogrzebie. Dlaczego tak się dzieje?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.