Odważne popowe płyty, głębokie, kompletne i pełne radości, nie rosną na drzewach. Takim albumem jest tymczasem "We Are Born", najnowsze, czwarte solowe dzieło urodzonej w Australii Sii.
- Śpiewam piosenkę 5 razy. Gramy ją później też 5 razy - wyjaśnia. - Potem wybieramy najlepszą wersję. Lubię pracować w ten sposób. Lubię bowiem pracować z zespołem. Wtedy pojawiają się wszystkie ozdobniki, a utwór, który pierwotnie był na głos i gitarę nabiera barw.
Laboratoryjnych metod nie da się jednak zastosować w czasie koncertów. - Czasem tam jestem, a czasem nie - wyjawi bez skrupułów Sia. - Potrafię się skupić na tym, co się dzieje, ale czasem rozmyślam o praniu. Albo, że zapomniałam odpisać do fana, że wpisałam go na listę gości. Mogę wtedy myśleć o czymkolwiek, a i tak pamiętam piosenki i słowa.
Pisanie na akord, a nie czekania na inspirację przydaje się Sii do tworzenia piosenek na zamówienie. Ostatnio pisała utwory dla Christiny Aguilery. - Dla mnie pisanie polega na tym, by zrobić to dobrze i później zaśpiewać - wyjaśnia wokalistka. - Kiedy się uda, to wspaniałe uczucie. Czujesz przypływ endorfin. Kiedy się jednak nie udaje, nie jest tak przyjemnie. Wtedy pojawia się światełko i alarm "Uwaga! uwag! zła piosenka!".
- Szybko piszę - dodała gwiazda. - Potrafię napisać utwór w 2 godziny. Nie mówię, że jestem w tym dobra, ale potrafię robić to szybko i odsiać dobre numery od złych. Wydaje mi się, że właśnie dlatego mam ostatnio wzięcie jako autorka piosenek. Jestem płodna. Myślę, że to mój wielki dar. Potrafię naprawdę szybko pisać zgrabne melodie. Niektóre będą na pewno dobre, ale chodzi o to, że przy mnie masz gwarancję, że dostaniesz solidną porcję materiału, z którego masz co wybierać.
Jeśli chodzi o treści utworów. Sia początkowo myślał, że dramatyczne teksty są zupełnie fikcyjne, ale z czasem zdała sobie sprawę, że są autobiograficzne. - Za każdym razem, kiedy płyta wychodzi zastanawiam się "O czym jest ta piosenka?" - zastanawia się wokalistka. - Myślę wtedy, sobie, to jakaś wymyślona historyjka, a po latach odkrywam, że się okłamywałam. To historia, która przydarzyła się mnie.
Artystka nie przykłada jednak aż takiej wagi do słów, chociaż przechodziła swoistą fazę literacką. - W muzyce tak naprawdę chodzi o opakowanie - tłumaczy. - Kiedyś czytałam jednak sporo. Uwielbiałam opowiadania w "Reader"s Digest". Czytałam je u dziadków, gdy dorastałam. To były krótkie dwustronicowe historyjki, romanse które trzeba było zamknąć w malutkiej przestrzeni. Przechłodziłam więc etap opowiadania historii.
Od acid-jazzu przez downtempo po międzynarodowy pop. Od Kate Moss na liście gości, przez Hollywood i soundtracki. Sia to kobieta, która przechodzi przez fazy, które są jednocześnie bardzo artystyczne, ale i z komercyjnym potencjałem. Koleją z nich, stanowiącą mieszankę wszystkiego, co robiła dotąd, poznamy na "We Are Born".
- Moje poprzednie nagrania były jak najbardziej szczere - zapewnia Australijka. - Wiele dla mnie znaczyły. Odzwierciedlały czasy, w których je tworzyła. Zawsze staram się być jednak spontaniczna, pozwalać rzeczom toczyć się ich własnym torem. Nie kontroluję niczego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.