Jego płyty kupuję w ciemno. „Zachwyca od pierwszych dźwięków. Hipnotyzuje. To album pełen oddechu, skupienia” – pisałem o albumie „Senne”. Nic się nie zmieniło.
A jeśli jego kolejną płytą będzie godzina ciszy z kilkoma subtelnymi, pastelowymi „plum”? Nie zdziwiłbym się. Album „The son” rozpoczyna utwór „Last step toward silence”. Ostatni krok w kierunku ciszy. Sławomir Jaskułke nagrał tę płytę na unikatowym instrumencie – fortepianie prostostrunnym Malmsjo Grand Piano z 1935 roku, nazywanym z uwagi na swą budowę „Banana Grand”. Wyprodukowano ich zaledwie 25, a ocalały jedynie trzy, z czego dwa grające (w tym jeden w Polsce!).
Współtwórca Pink Freud, mający na koncie koncerty na największych scenach świata (m.in. Symphony Hall w Chicago czy Carnegie Hall w Nowym Jorku) i niezwykle ceniony w Japonii (na tym rynku wydaje osobne albumy) nagrał płytę w stroju 432 Hz. „Wybór obniżonego strojenia instrumentu jest jednym z elementów budowania własnego, niepowtarzalnego brzmienia. Obniżony strój powoduje cieplejsze i ciemniejsze brzmienie” – wyjaśnia. Na krążku znajdziemy malowanie dźwiękami, minimalizm, oszczędność. Ta muzyka oddycha. To dalszy ciąg ścieżki, którą pianista z Wybrzeża wydeptał, spacerując po nadmorskich plażach na genialnym krążku „Sea” (wracam do niego na okrągło!) i „Senne”. „Gram cicho lub głośno, w zależności od nastroju. Ale raczej cicho” – opowiada. I o to chodzi!
Slawek JaskulkeW programie m.in. nowe filmy Astera, Johansson i Łoźnicy. Nie zabraknie też polskich akcentów.
Specjalna edycja wydarzenia w 1000-lecie koronacji Bolesława Chrobrego.
Znowu mi coś mignęło. W internetach. Jak to tam czasem, a właściwie ciągle, bywa...
Krzyżyk stał się ulubionym akcesorium m. in w świecie estrady.