Autor wpuszcza świeckich za kulisy kapłaństwa, obalając przy tym wiele mitów.
Nie wolno im kupić lepszego samochodu, przyjmować ofiary za ślub czy pogrzeb. Na widok kobiety powinni odwracać wzrok, żeby nie kusiło, a jedna sutanna powinna im starczyć na całe życie. Lubimy stawiać wysokie wymagania księżom – mają być skromni, ubodzy i żyć powietrzem. Równie chętnie bawimy się w sędziów, wystawiając księżom oceny. Szkoda tylko, że – jak zauważa o. Piotr Różański – zapominamy równie wysoko zawiesić poprzeczkę sobie. Zakonnik pokazuje, że przyjmując święcenia, ksiądz nie staje się automatycznie świętym z obrazka.
W książce przeczytamy o paleniu supermarketów, dobrej wiadomości, która nie wywołuje uśmiechu, o wierności i tęsknotach kapłańskiego serca. Ojciec Piotr wyjaśnia też źródłosłów słowa „kapłan” i pisze o przechodzeniu od kapłaństwa wymarzonego do kapłaństwa wyuczonego oraz o zderzeniu wyobrażenia z rzeczywistością. Pokazuje, że kapłaństwo to powołanie, a nie zawód wykonywany w określonych godzinach. Apeluje, żeby nie umniejszać w planie zbawczym roli Boga, bo sami z diabłem nie wygramy.
Głowę przedstawionego na okładce, odwróconego tyłem księdza otaczają znaki zapytania. Ten sam ksiądz pokazujący swoją twarz na odwrocie książki wygląda całkiem sympatycznie. Ksiądz, jaki jest, każdy widzi – tak myślimy, jednak często nasz wzrok się myli. Książka o. Piotra jest jak okulary korekcyjne – pozwala zobaczyć kapłaństwo bez zniekształceń.
Ilona Lorenz
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.