Scenariusz filmu „Nadzieja” oparty został na przeżyciach reżyserki.
Norweskie kino rzadko gości w naszych kinach. Dobrze, że znalazła się tam „Nadzieja” Marii Sødahl, która w jakiejś mierze wypełnia tę lukę. Tym bardziej że jest to film wybitny, chociaż trudny w odbiorze. Trudny, bo podejmuje tematy ostateczne, do których dzisiaj twórcy sięgają niechętnie i o których nie bardzo chcemy rozmawiać. Choroba, ból i śmierć, choć dotyczą nas wszystkich, występują we współczesnym kinie najczęściej w kontekście problemu eutanazji traktowanej niemalże jako prawo człowieka. „Nadzieja” opowiada o czymś innym, na co wskazuje już sam tytuł filmu. Film nie jest opowieścią o cudownym uzdrowieniu, ale o tym, jak chory i jego bliscy w obliczu straszliwej i niespodziewanej diagnozy próbują zmierzyć się z własnymi emocjami i lękami. Z biegiem akcji uświadamiamy sobie, że wątek ten łączy się ściśle z innymi, czyli mówiącymi o potrzebie miłości. To wątki najważniejsze, natomiast dla polskiego widza z pewnością interesujące będzie również ciekawie zarysowane tło obyczajowe i społeczne, w jakim rozgrywa się akcja filmu. Jak wiadomo, Norwegia jest jednym z tych krajów, które ulokowały się w czołówce obyczajowych rewolucji.
Życie jak film
Film Marii Sødahl jest jednocześnie dziełem bardzo osobistym, bo scenariusz powstał na podstawie przeżyć reżyserki sprzed 7 lat. Sødahl, podobnie jak bohaterka filmu, o swojej nieuleczalnej chorobie dowiedziała się w Wigilię. Wychowywała kilkoro dzieci, musiała też opiekować się starszymi już rodzicami. Wraz z mężem przeszła przez to ekstremalne doświadczenie, które ostatecznie zakończyło się happy endem. Dzisiaj znowu pisze scenariusze i kręci filmy.
Pierwszoplanowa bohaterka filmu, Anja, odnosi kolejny sukces. Premierowe wystawienie baletu w jej choreografii zostało nagrodzone burzą oklasków, recenzje są pozytywne, zespół ma szansę na występy za granicą. Współautorem sukcesu jest Tomas, producent przedstawienia. Oboje tworzą od wielu lat zgodną, jak się wydaje, rodzinę. Premiera baletu miała miejsce przed Wigilią, kiedy rozpoczynają się przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Anja jednak nie czuje się zbyt dobrze i udaje się do lekarza na badania. Dzień przed Wigilią otrzymuje druzgocącą wiadomość, że wykryty u niej nowotwór mózgu jest nieuleczalny i nieoperacyjny. Pozostało jej tylko kilka miesięcy życia. Wstrząśnięta kobieta postanawia nie informować o tym nikogo, nawet członków rodziny. Wiadomością o chorobie dzieli się tylko z Tomasem. To prolog filmu, którego właściwa akcja rozgrywa się w ciągu kilku dni świątecznych i noworocznych.
Parę dzieli znaczna różnica wieku. Mają troje dzieci, wychowują również troje dzieci Tomasa z jego pierwszego małżeństwa. Kobieta ciężko pracuje na swoje artystyczne sukcesy, co pochłania wiele czasu, jednocześnie zajmując się domem. Właściwie zdana jest tylko na siebie, bo Tomas żyje wyłącznie pracą, w domu jest prawie nieobecny. Złości to Anję i sprawia, że w ich związku rodzą się napięcia, które mają źródła również w przeszłości. Praktycznie żyją obok siebie. Dla obojga wiadomość o śmiertelnym zagrożeniu życia Anji jest wstrząsem.
Ukryte problemy
Związek Anji i Tomasa od dłuższego czasu przeżywał kryzys. Jednak autorka filmu rezygnuje z opowiadania przeszłości, bo bardziej interesuje ją to, jak obecna sytuacja wpłynie na nich i w konsekwencji na całą rodzinę.
Dla Anji, która nie chce rodzinie psuć świąt i dlatego musi ukrywać swoje emocje, sytuacja staje się coraz trudniejsza. Tomas wydaje się oszołomiony i kompletnie zbity z tropu, nie bardzo wie, jak się zachować w obliczu zmiennych nastrojów kobiety. W ciągu nadchodzącego tygodnia ich związek zostanie wystawiony na próbę. Śmiertelne zagrożenie sprawi, że ujawniają się ich prawdziwe uczucia i problemy, o których wcześniej bali się rozmawiać. Czy był oparty na kłamstwie, czy było w nim prawdziwe uczucie? Choroba Anji sprawiła, że krótki czas, jaki im pozostał, stał się zbyt cenny, by go zmarnować. Zmusza ich do otwartości, której do tej pory nie było w ich 20-letnim związku. Prowokuje do szczerej rozmowy na temat wspólnej przeszłości, własnych zaniedbań i win. Prawda staje się podstawą do pogodzenia się z przeszłością i wybaczenia sobie nawzajem popełnionych błędów. Tylko ona może dać im nadzieję na miłość w czasie, który im jeszcze razem pozostał. Być może do tego odnosi się tytuł filmu, który przecież nie bardzo koresponduje z jego tematem.
„Nadzieja” przedstawia kilka dramatycznych dni z życia bohaterów w sposób niezwykle realistyczny, surowy. Nie znajdziemy tu nic z melodramatu ani też zbędnych artystycznych ozdobników. Wszystko w tym filmie tchnie prawdą, w czym ogromna zasługa scenariusza i aktorów, którzy nadali granym przez siebie postaciom niesłychany autentyzm. W scenach rozgrywających się w szpitalach i przychodniach wystąpili amatorzy, czyli lekarze i pielęgniarki pracujący w placówkach medycznych. Nie ma tu scen zbędnych. Maria Sødahl nie epatuje widza cierpieniem, ale wiarygodnie przedstawia reakcje i stany emocjonalne bohaterki dotkniętej chorobą. Z pewnością wpływ na to miały osobiste doświadczenia reżyserki.
To, co najważniejsze
Choroba sprawia, że Anja w jednej chwili wydaje się silna i pewna siebie, a za chwilę słaba i bezradna. Potrafi być ciepła i kochająca, szczególnie w stosunku do dzieci, ale także zimna i ostra w sądach, przede wszystkim w relacji z Tomasem. Rozmowy ze starszą córką należą do najbardziej wzruszających w filmie. Choroba i przyjmowane leki wywołują gonitwę myśli i zmienność nastrojów. Anja nie myśli tylko o sobie. Niepokoi się, czy dzieci sobie bez niej poradzą. Nie jest też pewna, czy Tomas da sobie radę z ich wychowaniem.
Najważniejsze jednak w filmie jest to, co rozgrywa się między Anją i Tomasem. Kobieta czuje się kompletnie bezradna i zagubiona. Widzimy jej smutek, łzy, złość, czasem apatię albo ducha walki. I niepewność, bo nie wie, jakie pobudki kierują Tomasem, który teraz próbuje się nią opiekować i pomagać. Przecież jeszcze kilka dni temu wydawało się, że to, co ich łączy, można nazwać przyzwyczajaniem.
Miejscem akcji filmu jest Norwegia, kraj protestancki, a właściwie kompletnie zlaicyzowany. To również widzimy w filmie. Oglądając „Nadzieję”, dopiero po jakimś czasie orientujemy się, że para bohaterów nie jest małżeństwem. W pewnym momencie pojawia się w filmie wątek religijny. Początkowo wydaje się on mało znaczący. Rodzina Anji w Wigilię udaje się do kościoła, ale wynika to wyłącznie z tradycji, podobnie jak w wielu filmach współczesnych. Jeden z członków rodziny nawet dumnie deklaruje, że jest ateistą, chociaż i tak idzie do kościoła. Jednak w końcowej części bohaterowie podejmują najważniejszą chyba decyzję w swoim życiu. I nie wydaje się, by była to tylko pusta formalność czy zadośćuczynienie tradycji. •
Nadzieja, reż. Maria Sødahl, wyk.: Andrea Bræin-Hovig, Stellan Skarsgård, Elli Rhiannon-Müller, Daniel Storm, Norwegia, 2019.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Wiersze wszystkie” pozwalają uważnie prześledzić zawiłą poetycką drogę noblistki.
Mormoni wpływają na treść serialu „The Chosen”! – ostrzegają niektóre środowiska protestanckie.
Barbara Gruszka-Zych przekonuje, by zawsze patrzeć na drugiego człowieka, jak na przyjaciela.