Adwent jest oczekiwaniem nie tylko na święta, ale również oczekiwaniem na paruzję, czyli powtórne przyjście Chrystusa.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec huku morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. a gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych, żeby ten dzień nie spadł na was znienacka jak potrzask. Przyjdzie on bowiem na wszystkich, którzy mieszkają na całej ziemi.
Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym».
Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym Łk 21, 36
1. Te dwa oczekiwania mają pewne podobieństwa, bo wieczność, której się spodziewamy, ma coś wspólnego z radością świąt Bożego Narodzenia. Niebo będzie miało (prawdopodobnie) coś z atmosfery Wigilii: dom, świętowanie, radość spotkania, wspólny śpiew, prezenty, dzielenie się chlebem i wspomnieniami. Boże Narodzenie ma z kolei w sobie coś z atmosfery nieba, jest jakimś archetypem szczęścia, pokoju, rodzinnego ciepła. Nawet konsumpcjonizm okołoświąteczny nie jest w stanie zniszczyć tego wyjątkowego klimatu. Zarówno do świąt, jak i do wieczności w niebie trzeba się przygotować. I wreszcie trzecie podobieństwo – Boże Narodzenie i paruzja to przyjście tego samego Bohatera. To nadejście Zbawiciela. Bez Niego ani święta, ani niebo nie są możliwe.
2. Oczekiwanie jest jednym z podstawowych aspektów życia. Pewnych najważniejszych wartości się nie zdobywa, ale się ich oczekuje. Ta postawa jest obecna w życiu na wiele sposobów, począwszy od tych najbardziej banalnych, aż po najważniejsze. Oczekiwanie rodziców na dziecko, oczekiwanie na gościa, który przybywa z daleka, aby nas odwiedzić, czekanie młodego człowieka na wynik egzaminu lub rozmowy w pracy, czekanie na spotkanie z ukochaną osobą, na odpowiedź na esemesa lub na przyjęcie przebaczenia. „Można by powiedzieć, że człowiek żyje, dopóki czeka, dopóki w jego sercu żyje nadzieja. I po jego oczekiwaniach rozpoznaje się człowieka: naszą postawę moralną i duchową można zmierzyć tym, na co czekamy, w czym pokładamy nadzieję” (Benedykt XVI). Na co czeka moje serce? To ważne adwentowe pytanie.
3. Ewangelia wiąże powtórne przyjście Pana ze znakami, które budzą strach i niepokój. Takich znaków dziś nie brakuje. „Gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” – te słowa dodają otuchy. Trzeba je połączyć z wezwaniem do czuwania i modlitwy. Nasze serca powinniśmy uwalniać od ociężałości z powodu grzechów lub trosk doczesnych. Nadzieja chrześcijańska jest zawsze połączeniem zaufania Panu, który nadchodzi i aktywności człowieka (modlitwa, nawrócenie, miłosierdzie). Dziś w Kościele wahadło wychyliło się nadmiernie w stronę aktywności człowieka. Wiary w paruzję nie wolno nam zastępować świecką wiarą w postęp. A momentami wydaje się, że chrześcijańska postawa to przede wszystkim walka o lepszy świat, a Bóg stanowi tło naszych działań politycznych i społecznych. Jednak to nie polityka zbawia, ale Bóg. „Do chrześcijańskiego oczekiwania nigdy nie należy nadzieja na definitywny postęp w historii i na definitywnie szczęśliwe wewnątrzhistoryczne społeczeństwo” (Ratzinger). Nadzieja, która nie spodziewa się zbyt wiele po Bogu, nie jest nadzieją.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...