„Minari” Lee Isaaka Chunga przegrało w tegorocznym wyścigu po Oscara z „Nomadlandem” Chloe Zhao. Można dyskutować, czy słusznie, ale oba filmy podejmują podobny temat – szukania własnego miejsca w świecie. Chociaż czynią to w inny sposób.
Obraz Chunga opowiada o tym, jak ważną rolę w naszym życiu pełnią miłość, rodzina i dom. Akcja filmu rozgrywa się w latach 80. XX w., w czasach prezydentury Ronalda Reagana, kiedy do USA masowo zaczęli przybywać imigranci z Korei Południowej. Zbiorowym bohaterem filmu jest koreańska rodzina, która przeprowadza się z Kalifornii do Arkansas. Jacob, mąż Moniki i ojciec dwójki dzieci, kupił tam ziemię w nadziei, że uda mu się stworzyć plantację, gdzie na masową skalę będzie hodował koreańskie warzywa. Niecała rodzina jest jednak zadowolona z przeprowadzki, tym bardziej że musi zamieszkać w domu na kółkach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To odpowiedź na papieską zachętę do ukazywania punktów wspólnych wiary i kultury.
Czyli smutne losy Flipa i Flapa. Bo już z końcówki ich kariery.