Otruli go czy zmarł na cholerę? Tego do dziś nie wiadomo. Jedno jest pewne – Adam Mickiewicz konał wśród przypadkowych osób, biedny jak święty turecki, zaangażowany w szaleńczy pomysł polityczny.
Ale jest też druga wersja – otrucie. Pierwszą dyskusję na temat okoliczności jego śmierci podjęto dopiero w 1932 z inicjatywy Tadeusza Boya-Żeleńskiego. Do tego czasu obawiano się, że wszelkie domniemania będą uznane za szarganie narodowej świętości. Tylko nagła śmierć mogła przeciąć nie przez wszystkich akceptowaną działalność polityczną poety. Tworzenie Legionu nie musiało się podobać żydowskim bankierom ani środowiskom skrajnie katolickim. – Szczegóły śmierci Mickiewicza są niejasne, zagadkowe, nawet sensacyjne. Relacje świadków przeczą sobie – podkreśla prof. Witkowska.
Ostatni dzień
– Aż trzynaście osób kontaktowało się z Mickiewiczem w dniu śmierci, a więc każda z nich mogła mieć okazję, by go otruć – przypuszcza Jarosław Marek Rymkiewicz. To on pokusił się o rekonstrukcję wydarzeń dnia zgonu, ułożoną z zapisków towarzyszących odejściu. Mickiewicz obudził się w nocy, kazał sobie podać herbatę i usnął. Kiedy około godz. 10 przyszedł do niego płk Bednarczyk, zobaczył świeżo startą podłogę, znak, że rano poeta „womitował”. Inni odwiedzający nie zanotowali, że podłoga było świeżo starta. Około południa, według towarzysza Mickiewicza, Służalskiego, poeta wypił kawę ze śmietanką i zjadł kawałek chleba. Potem się zdrzemnął. Około godz. 13 Bednarczyk ze strachem spostrzegł pierwsze objawy końca. Zastał Mickiewicza stojącego w drzwiach w samej tylko rozpiętej koszuli, obiema rękami trzymającego się futryny. Nie chciał iść ani do „wygódki”, ani wrócić do łóżka.
Po południu obejrzał go lekarz. Obłożył ciało plastrami z gorczycy, smarował. Ale, według świadków, już zaczęła się agonia – pojawiły się odruchy konwulsyjne, bełkot, jąkanie, zanikający oddech. Jeszcze gospodyni próbowała mu wlać przez zaciśnięte zęby spirytus z rumiankiem. O 19.00 przyszedł ze świętymi olejami ks. Ławrynowicz, ale trudno powiedzieć, czy konający był świadomy. Ostatnie słowa, jakie wypowiedział do Bednarczyka, brzmiały jak przesłanie: „Powiedz tylko dzieciom, niech się kochają. Zawsze”. Następnego dnia ciało pokrajano, wypełniono trawą morską i zamknięto w trzech trumnach, ostatniej dębowej. Po kilku miesiącach przewieziono do Paryża i pochowano na cmentarzu polskim w Montmorency. W 1890 sprowadzono je na Wawel.
Pytanie
Cyprian Kamil Norwid stał się mimowolnym kronikarzem śmierci Mickiewicza. Był na Mszy pożegnalnej w kościele św. Magdaleny w Paryżu. Ubolewał, że rodacy nie przeżyli tego pogrzebu jako narodowego, ale jako parafialny – stali mało skupieni, w ścisku, zajęci kłanianiem się sobie, patrzeniem przez lornety. Doszło do skandalu: kpt. Jaźwiński pobił na schodach gen. Zamoyskiego z zachowawczego Hotelu Lambert, oskarżanego o dużą niechęć do Mickiewicza. A może i o pomysł jego otrucia? Nikt tego jednak głośno nie powiedział. Norwid napisał wtedy dwa wiersze sugerujące tę ewentualność. Jeden – „Coś ty Atenom zrobił Sokratesie?” – kończy się zapytaniem: „Coś ty Polakom zrobił Mickiewiczu?”. Sokrates został otruty cykutą. A Mickiewicz? Norwid kolejne linijki tekstu pozostawia wykropkowane.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...