Do kina chodzimy oderwać się od rzeczywistości. Zobaczyć wzruszające historie, pięknych ludzi. Jeśli filmy nam to dają wtedy jesteśmy zachwyceni, zakochani. Wyznaniem miłości wobec takiego kina jest „Purpurowa róża z Kairu” Woody Allena.
Cecilia nie ma lekkiego życia. Pracuje jako kelnerka w restauracji. Ze swej skromnej pensji utrzymuje męża – bezrobotnego hazardzistę, bardziej zainteresowanego grami niż znalezieniem pracy. Do tego nazbyt zainteresowanego innymi kobietami.
Jej jedyną realną ucieczką jest kino (gdy próbuje odejść od męża nie ma dokąd pójść). Uwielbia do niego chodzić. Chodzi sama, mąż nie podziela jej pasji.
Cecilia ogląda każdy film po kilka, kilkanaście razy. Uwielbia gwiazdy. Za to uwielbienie spotyka ją nagroda. Jej miłość zostaje odwzajemniona. Wspaniały bohater jednego z jej ulubionych filmów – Tom Baxter - wychodzi do niej z ekranu. Czy nie marzy o tym skrycie każdy z nas, widzów? Jeśli nie być wspaniałą postacią to kogoś takiego chociaż spotkać.
Ów bohater w świat rzeczywisty przenosi wszystkie swoje cechy. Jest szlachetny, uczciwy, przystojny, szarmancki. Czyni to go jednak zupełnie do naszego świata nieprzystosowanym. Ideały w świecie realnym się nie zdarzają. Tom przegra na przykład bójkę, bo chce walczyć uczciwie. Jego pieniądze – w filmie jest milionerem, poszukiwaczem przygód, który z Egiptu przyjeżdża do Nowego Jorku – są fałszywe. Trudno byłoby mu znaleźć jakąkolwiek pracę, jest postacią, nie ma żadnych zdolności nie opisanych w scenariuszu. Nawet jego podejście do miłości jest niezrozumiałe dla otoczenia. Prostytutki to dla niego kobiety desperacko poszukujące mężów.
Życie z nim jest więc wspaniałe, romantyczne. Pełne uciech, ucieczek i emocji. Z czasem jednak i to może stać się męczące i uciążliwe.
Ucieczka Toma Baxtera nie zostaje jednak niezauważona przez branże filmową. Tym bardziej, że proceder się rozszerza. Zdarzenie może złamać dobrze rozwijająca się karierę Gil Shepherda.
To on gra Toma Baxtera, dał mu swoją twarz, jest przystojny i ujmujący. Uwodzi Cecilię, pozwala jej miło spędzić ze sobą czas, znajdują wspólny język. Aktor spotyka się ze swoim widzem, widz – z ulubioną gwiazdą. Zachwyt ubogiej dziewczyny jest szczery, gwiazdora – nie do końca. Próbuje on przede wszystkim ratować swoją karierę. Jego przewagą nad postacią jest to, że jest prawdziwy. Jest to też jego największą wadą. Jest prawdą. Reprezentantem realnego, rzeczywistego świata.
Piękna przygoda Cecilii jest więc spełnionym marzeniem. Jednocześnie też nauką. Zostaje oszukana zarówno przez postać (która jest jednak oszustwem ze swej natury), jak i przez prawdziwego człowieka. Jej światem jest New Jersey lat 30., walczące z kryzysem. Może jedynie powrócić do swojego męża.
Ta opowieść może mieć miejsce ... tylko w kinie. Tę samą prawdę pojmuje też widz. Ludzie prawdziwi nie są wspaniali, piękni, idealni. Kłamią i oszukują. Bywają leniwi i grubiańscy. Niedoskonały jest nasz świat i doskonałość ma się do niego nijak, nie ma zastosowania.
Kochajmy więc kino (Cecilia przecież do niego wraca i wiemy, że wracać będzie), pamiętajmy jednocześnie, że to nie świat prawdziwy. Nie zmniejsza to jednak kina rangi i wartości, w czymkolwiek byśmy ich nie wdzieli (w czystym eskapizmie – jak główna bohaterka filmu, czy w wartościach estetycznych jakie bez wątpienia arcydzieło Allena posiada).
Jeśli coś jest naszą pasją zawsze to idealizujemy. Miłość bywa przecież ślepa, ale przez to nie daje mniej radości, ukojenia i pięknych chwil i przeżyć. Także miłość do kina.
***
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...