"Lepiej się zniszczyć niż zardzewieć" - z tą dewizą, wyniesioną z nowicjatu, salezjanka s. Teresa Matyja posługuje w Odessie. Jest jedną z bohaterek książki Agaty Puścikowskiej "Siostry nadziei", której prezentacja odbyła się w Warszawie.
Na konferencji w gmachu Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski 20 października Agata Puścikowska, nasza redakcyjna koleżanka, przedstawiła najnowszą książkę pt. "Siostry nadziei" o zakonnicach, które pozostały w Ukrainie po 24 lutego br.
Autorka dotarła do takich osób z 22 zgromadzeń zakonnych. W książce opisała nie tylko historie sióstr zakonnych z Polski, ale też kilka historii Ukrainek i Ormianki. - To prawdziwe bohaterki, chociaż one nie lubią tego słowa - mówiła podczas promocji autorka.
Książka jest bardzo żywo napisana. Agata przytacza fragmenty rozmów, które przeprowadzała, korzystając z różnych komunikatorów, rozmawiając czasem w nocy, gdy siostry siedziały w schronach, a także poruszające fragmenty listów mailowych. Siostry opowiadają o swoim życiu, trudnościach, przytaczają dramatyczne historie osób, które u nich szukały wsparcia, ale też niezwykłe znaki Bożej opatrzności.
- Dostrzegam troskę Boga o nas. Nie było ani jednego dnia, żeby nam czegoś zabrakło - mówi s. Alicja Jonasza Bukowska, elżbietanka z Czarnomorska, która ze współsiostrą gotuje codzienne zupę dla 50 osób. Poza bezdomnymi, którzy wcześniej otrzymywali wsparcie tej maleńkiej wspólnoty dwóch sióstr, przychodzą przesiedleńcy, ale też okoliczni mieszkańcy, bo z każdym dniem jest im coraz trudniej.
Podczas promocji zauważono, że sytuacja w Ukrainie się pogarsza. W wielu miastach trwa kryzys humanitarny, społeczeństwo się pauperyzuje, wzrastają obawy przed nadchodzącą zimą. Ksiądz Leszek Kryża, dyrektor Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie, obecny na konferencji, zaznaczył, że księża proszą o pomoc w zorganizowaniu ogrzewania w prowizorycznych schronach, które utworzono w podziemiach kościoła.
- Często jeżdżę do Ukrainy, na ulicach widać ludzi, którzy gotują przed domami na prowizorycznych piecach zbudowanych z cegieł. Pomagamy też mieszkańcom domów, z których wyleciały szyby. Organizujemy płyty paździerzowe, którymi będą mogli zabezpieczyć mieszkania przed zimą - poinformował ks. Kryża. Zaapelował, by "nie znudzić się pomaganiem", gdyż ta pomoc cały czas jest niezbędna.
Ksiądz Kryża zauważył, że obecność sióstr zakonnych, kapłanów z Polski, którzy mogli wyjechać, ale pozostali, są dla wielu ludzi znakiem nadziei. - Pamiętam mój pobyt na stacji metra, która stała się schronem dla 600 osób. Byli tam siostry zakonne i księża, i nagle zaczęliśmy się modlić. I to był dla wszystkich znak nadziei. I to jest zadanie, które oni spełniają - być znakiem nadziei. A ja osobiście, gdy patrzę na siostry i księży, którzy tam pozostali, to myślę o nich jak o bohaterach - stwierdził duchowny.
Salezjanka s. Teresa Matyja, posługująca w Odessie, jednak protestuje: - Nie czuję się bohaterką, czuję w sercu, że robię to, do czego jestem powołana. I przypomina słowa swojej mistrzyni z nowicjatu: "Lepiej się zniszczyć niż zardzewieć".
Na spotkaniu padały pytania, dlaczego siostry zdecydowały się pozostać, mimo że przełożone pozostawiały to do osobistej decyzji sióstr. Zaznaczyły, że ekstremalne sytuacje zawsze są testem formacji, wiary i kondycji psychicznej. - W ekstremalnych sytuacjach zawsze sprawdza się nasza relacja z Bogiem. To jest test naszej wiary i przylgnięcia do Boga - mówiła s. Teresa. A s. Jonasza dodała: - Patrzę wstecz na te lata, które przeżyłam w klasztorze, i nie żałuję ani jednego dnia, nie żałuję swojej drogi, jestem wdzięczna Panu Bogu za to, jak kieruje moim życiem, i że naprawdę nie muszę się niczego wstydzić ani niczego żałować.
W liście do autorki, zamieszczonym w książce, s. Jonasza pisze: "Czasem myślę, że jeszcze młoda jestem, może w bezpiecznym miejscu dłużej pożyję i dzięki temu więcej zrobię? Ale wiem, że jestem tu potrzebna. Czuję się spełniona i szczęśliwa. Robię to, do czego wezwał mnie Bóg".
- Chciałam tą książką oddać hołd kobietom w habitach i zgromadzeniom w Polsce, które im pomagają - powiedziała Agata. - Czasem czytelnicy mnie pytają, czy będzie druga część książki, odpowiadam wtedy, że mam nadzieję, iż drugiej części nie będzie.
Agata Puścikowska jest dziennikarką "Gościa Niedzielnego" i autorką książek m.in. o wojennych losach sióstr zakonnych: "Wojenne siostry" i "Siostry z Powstania". Najnowsza publikacja oraz dwie wcześniejsze ukazały się nakładem wydawnictwa Znak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.