„Fabelmanowie”, najnowszy film Spielberga, należy do najlepszych w jego karierze.
Pozwala nam zarazem zrozumieć jak wiele wątków przewijających się w jego filmach wiąże się z biografią reżysera. Ta rodzinna historia, która rozgrywa się w latach 60. i 70. XX w., opowiada o dzieciństwie i wczesnej młodości Sammy’ego Fabelmana będącego alter ego reżysera. Akcja rozpoczyna się w roku 1952, kiedy rodzice zabierają chłopca do kina na „Największe widowisko świata” Cecila B. DeMille’a. Zafascynowany pewną sceną Sammy zaczyna kręcić swoje własne filmiki 8-milimetrową kamerą, z czasem angażując do udziału w nich swoje młodsze siostry.
Film koncentruje się na osobistych przeżyciach bohatera związanych z rodzinnym dramatem, pierwszą miłością i szkołą, gdzie jako jedyny Żyd był obiektem bullingu. Bohaterką wątku miłosnego jest protestantka, która w dość osobliwy sposób próbuje nawrócić Sammy'ego. Obok wątku związanego z filmowymi zainteresowaniami bohatera, równie ważną odgrywa wątek relacji między rodzicami bohatera. Tu narzędziem, które ujawni rodzinne sekrety i w decydujący sposób wpłynie nie tylko na jego życie, ale też jego twórczość, okaże się kamera. Po obejrzeniu filmu nie mamy wątpliwości, że np. temat rodziny w kryzysie, podobnie jak kilka innych, pojawia się w jego filmach nieprzypadkowo. O wszystkich tych sprawach „Fablemanowi” opowiada w sposób subtelny i wyważony, a całość została zrealizowana, podobnie jak wiele innych filmów reżysera, perfekcyjnie.
Fabelmanowie, reż. Steven Spielberg, wyk.: Michelle Williams, Paul Dano, Seth Rogen, Gabriel LaBelle, Judd Hirsch, USA 2022
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.