Z niepublikowanych dotąd prywatnych listów i wierszy Marylin Monroe, wyłania się portret wrażliwej, fascynującej się sztuką kobiety, bardzo różny od obrazu słodkiej pin-up girl kreowanego przez media. Książka "Fragmenty" właśnie trafiła do polskich księgarń.
Już same fotografie zawarte we "Fragmentach" pokazują nieznaną Marylin - kobietę z ambicjami intelektualnymi. Oto Monroe czytająca Heinricha Heinego w swoim mieszkaniu, wylegująca się ze "Źdźbłami trawy" Whitmana na trawniku, studiująca "Śmierć komiwojażera" w księgarni, "Ulissesa" na plaży, Marylin z Karen Blixen, z poetką Edith Sitwell, z Carson McCullers, w objęciach Trumana Capote. "Jej biblioteka liczy ponad 400 pozycji" - przypominają Stanley Buchthal i Bernard Comment, redaktorzy zbioru "Marilyn Monroe. Fragmenty. Wiersze, zapiski intymne, listy".
"Nie ulega wątpliwości, że za życia aktorki to media, działające pod naciskiem wytwórni filmowych stworzyły jej wizerunek, jako kobiety radosnej i promiennej, sugerując jednocześnie, że jest niezbyt rozgarniętą blondynką. (...) A jednak ta ikona, tak jak medal, miała dwie strony: na jednej widać było słoneczną i promienną pin-up girl, tryskającą energią blondynkę, na drugiej zaś młodą kobietę z głową w chmurach, skrajną perfekcjonistkę spragnioną absolutu, której życie mogło przynieść wyłącznie rozczarowanie. (...) Z tą książką otwiera się przed nami nowy świat (...) Obcujemy z nieznaną Marylin, taką, jakiej nigdy nie widzieliśmy" - piszą redaktorzy.
Na "Fragmenty" składają się bardzo różne zapiski. Otwiera je fragment pamiętnika pisanego w 1943 roku w czasie pierwszego małżeństwa przyszłej Marylin z Jamesem Dougherty. Autorka analizuje swój nacechowany niepewnością stosunek do świata i mężczyzn. Już w tych pisanych przez 18-latkę notatkach widać tendencję do autoanalizy, która przewijać się będzie przez wszystkie zapiski aktorki. Sporą część tomu stanowią wiersze Marylin, które pisała przez całe życie. Nie są to perły literatury, raczej poetyckie próby zapisania ulotnych nastrojów, osobiste wyznania. A jednak Artur Miller, trzeci mąż Marylin pisał o niej: "Żeby przeżyć, musiałaby być bardziej cyniczna lub przynajmniej bliższa rzeczywistości. Ona tymczasem była poetką, która na rogu ulicy próbuje recytować tłumowi wiersze, ten zaś zdziera z niej ubranie".
Notatki z początku lat 50. odnoszą się do kursów teatralnych, na które uczęszczała Marylin. Dotyczą głównie pracy nad kolejnymi zadaniami aktorskimi i rolami, ale pojawiają się też tutaj opisy stanów lękowych, jakich doświadcza aktorka. Kolejne zeszyty zawierają notatki i wiersze z czasu małżeństwa z Arthurem Millerem, dokumentujące kolejne kryzysy ich związku. Najbardziej dramatyczne są fragmenty dotyczące pobytu w szpitalu w 1961 roku, gdzie Marylin trafiła aby zregenerować siły, a tymczasem została pod przymusem zamknięta na oddziale psychiatrycznym. Wrażenia Marylin z leczenia psychiatrycznego w Ameryce lat 60. potwierdzają dramatyczne wspomnienia Sylwii Plath ze "Szklanego klosza".
Zapiski z "Fragmentów" przez kilkadziesiąt lat przeleżały w kartonowych pudłach. Po śmierci aktorki w 1962 roku, na mocy testamentu jej rzeczy osobiste trafiły do Lee Strasberga, założyciela Actors Studio, który pozostawał z Monroe w przyjaźni do końca jej życia. Po jego śmierci stały się one własnością wdowy po nim, Anne Strasberg. Wiele lat później, przy okazji porządków, w jej ręce wpadły dwa pudła z papierami po Marylin. To właśnie zapiski, które znalazły się we "Fragmentach". Obecne wydanie zawiera też reprinty oryginalnych zapisków. Polski przekład opublikowało Wydawnictwo Literackie.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...