O doświadczeniu, jakim była realizacja filmu o jezuickich nowicjuszach, i próbie zgłębienia tajemnicy powołania opowiada Dominika Montean-Pańków.
EDWARD KABIESZ: Co sprawiło, że zainteresowała się Pani tematem ludzi, którzy zamierzają wstąpić do zakonu?
DOMINIKA MONTEAN-PAŃKÓW: Przystępując do realizacji tego filmu, nie kierowałam się jakimś trendem, nie analizowałam statystyk powołań. Przystępuję do robienia filmu, jeżeli coś mnie poruszy wewnętrznie, zadam sobie jakieś pytanie i nagle mi się to objawi, dokładnie tak jak powołanie, jakieś takie uczucie, jakiś głos, który mi powie, że to jest dobry temat na film. Idę za tym uczuciem, nie analizując okoliczności zewnętrznych. Teraz też zainteresował mnie temat; to był głos, który spytał: „A może o tym zrobić film?”. I ja za tym głosem poszłam, nie analizując sytuacji rynkowej w mojej branży, bo w moim zawodzie też jest coś takiego jak tematy festiwalowe lub mniej festiwalowe. Jestem twórcą, który kompletnie to pomija, skupiam się wyłącznie na wewnętrznym głosie, który mówi: „Idź tam i zrób o tym film”.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...