Historia człowieka-kameleona
Dystrybutor: Imperial CinePix

Historia człowieka-kameleona

Brak komentarzy: 0

Piotr Drzyzga

publikacja 05.05.2011 07:18

„Zelig” to jeden z najbardziej cenionych, a może nawet i najlepszy z filmów Woody’ego Allena.

Dzieło nowojorskiego mistrza komedii z 1983 r. ma formę dokumentu. Archiwalne zdjęcia fenomenalnie zmontowano tu z fikcyjnymi materiałami oraz z wypowiedziami rozmaitych (tym razem już realnych) autorytetów na temat Leonarda Zeliga – dziwacznego, nigdy nie istniejącego celebryty z lat ’20, który… No właśnie… Kim właściwie był Zelig?

W filmie pada absurdalne zdanie, że francuscy intelektualiści uznali go przed wojną za symbol… wszystkiego. Podobne wrażenie odnosi się czytając opinie niezliczonej rzeszy filmoznawców i krytyków filmowych, którzy próbują poddać analizie obraz Allena.

Na pierwszy rzut oka „Zelig” to szalona komedia o człowieku, który w jakimkolwiek środowisku by się nie pojawił, starał się za wszelką cenę do niego dopasować. Chciał być taki jak inni. Dosłownie!

Kiedy znalazł się między ortodoksyjnymi żydami, momentalnie wyrastała mu broda i pejsy. W towarzystwie Indian stawał się czerwonoskórym. W obecności osób otyłych, jak na zawołanie pojawiał się u niego gigantyczny brzuch i podwójny podbródek.

BERNIE KNEE - "Zelig" Chameleon Dance
udcruises

Owe niespotykane metamorfozy zwróciły na niego uwagę mediów, które okrzyknęły go człowiekiem-kameleonem. Zeligomania ogarnia więc Stany Zjednoczone. W milionach sztuk sprzedaje się kiczowate pamiątki z jego podobiznami, nagrywa piosenki, produkuje filmy. Każdy próbuje sięgnąć po odrobinę sławy Zeliga – po to by na niej zarobić lub po to, by zanurzyć się w jego niesamowitej biografii, uciekając tym samym od problemów własnej egzystencji.

Allen demaskuje tym samym mechanizmy działania popkultury, zdobywania medialnej sławy, wynoszenia na szczyt, tylko po to, by danego idola zaraz z niego zrzucić i raz na zawsze o nim zapomnieć, co zresztą spotka także Zeliga. Zanim jednak do tego dojdzie z ulubieńca stanie się wrogiem publicznym numer jeden. Wszak społeczeństwo tego właśnie potrzebuje: gwiazd zarówno ukochanych, jak i potępianych – na co w recenzji „Zeliga” zwracał uwagę niemiecki krytyk Matthias Ball.

Film jest jednocześnie swoistą kroniką epoki lat ’20 i ’30. Na ekranie pojawiają się gwiazdy tamtych czasów (Chaplin, Lindbergh, Cagney). Oglądamy także gangsterów, jazzbandy, nazistowskie wiece. Wszystko po to, by uautentycznić film, oszukać nas, utwierdzić w przekonaniu, że oglądamy dokument. Dokument, w który wpleciono nawet ujęcia z (fikcyjnych, rzecz jasna) sesji psychoanalitycznych Zeliga.

Jest więc „Zelig” Allena także studium psychologicznym, a przy tym – z uwagi na etniczne pochodzenie głównego bohatera-kameleona - dziełem poruszającym problem asymilacji Żydów w społeczeństwach zachodnich.

Nic dziwnego, że (przy tej ilości wątków, gatunków i problemów poruszonych w filmie) recenzent New York Timesa, Vincent Canby, zaraz po premierze okrzyknął film arcydziełem. Arcydziełem które trafiło także na naszą listę zbierającą Filmy wszech czasów

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama