Czyli po co ekranizować czytadło?
W latach '70 ubiegłego wieku wielu zadawało sobie to pytanie. Literacki kicz Mniszkówny nie wydawał się być dobrym materiałem na film. Protestował zwłaszcza Kazimierz Kutz, bo to w jego wytwórni (katowickim Zespole Filmowym "Silesia") Jerzy Hoffman planował nakręcić "Trędowatą".
I, ostatecznie, dopiął swego. I osiągnął ogromny sukces komercyjny. W kinach nieprzebrane tłumy. Na ekranach polski melodramat wszech czasów! Choć krytycy kręcili nosami, upierając się, że to jednak szmira skrojona pod niewybredny, masowy gust.
Tymczasem oglądając ten film po latach dostrzec można nie tylko niezwykłą sprawność reżyserską Hoffmana, ale i inspirację nouveau roman, czy francuską Nową Falą. Wszystkie te – liczne i długie sekwencje, w których opowiada się głównie obrazem – to przecież kadry niemal żywcem wyjęte z genialnego, arcydzielnego "Zeszłego roku w Marienbadzie".
A cała ta aktorska nadekspresja? Granie twarzą, spojrzeniem, na których malują się skrajne emocje i uczucia (nienawiść, pogarda, zakochanie, gniew). Przecież od czasów kina niemego nie oglądaliśmy czegoś podobnego, tu jednak dostając coś kompletnie innego: film w gruncie rzeczy mocno psychologiczny. Ukazujący jakąś prawdę o człowieku. Bo czy i na co dzień nie natrafiamy (czasem?) na pełne dezaprobaty przewracanie oczami, syki i tym podobne "zagrania"? Czy sami nie zachowujemy się w ten sposób?
A wszystko to dodatkowo "podkręcone" równie ekspresywnymi kompozycjami szarżującego tu niemalże Wojciecha Kilara. - Przesadza! - chciałoby się może i czasem krzyknąć, ale jakoś nie bardzo wypada. Bo przecież jego muzyka niesie ten film. A i widzowie dają się jej ponieść. Kupują to. Tę dziwaczną, niespotykaną formę, w której znalazło się nawet miejsce na swego rodzaju pantomimę. Baletowy teledysk wewnątrz filmu...
W weekend film wyemituje TVP Historia (w niedzielę 29 października o 21:10, a powtórzy dzień później, w poniedziałek 30 października o 13:10). On-line można go oglądać na TVP VOD.
Warto sobie więc "Trędowatą" (raz jeszcze?) przypomnieć. Nietypowy to kawałek kina. Co tam kawałek... Kawał! - Ta historia to nasze "Love Story"! - wykrzykiwał Jerzy Hoffman jeszcze zanim rozpoczął zdjęcia. Miał rację.
*
Przy pisaniu powyższego artykułu korzystałem z książki "W stronę niemożliwego. Zespół Filmowy 'Silesia' 1972-1983". Autorka: Agata Tecl-Szubert. Wydawca: Instytucja Filmowa Silesia Film.
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...