Czy jesteśmy gotowi zabić na rozkaz dzisiaj? Czy są w stanie poprzeć zabijanie… widzowie teleturnieju?
Stanley Miligram swój eksperyment przeprowadził na początku lat 60-tych XX w. Czy jesteśmy gotowi zabić na rozkaz autorytetu? – pytał. Odpowiedź była twierdząca.
Czy jesteśmy gotowi zabić na rozkaz dzisiaj? Czy są w stanie poprzeć zabijanie… widzowie teleturnieju? Czy może wcisnąć zabójczy przycisk jego uczestnik?
Eksperyment przeprowadzono w studio i został sfilmowany. Jeden z uczestników zadawał pytania, przy braku prawidłowej odpowiedzi aplikował drugiemu (aktorowi) dawki prądu. Coraz wyższe, aż do „śmiertelnej”. Mimo protestów i płaczu krzywdzonego człowieka. Przy poparciu prowadzącej teleturniej i widowni, która wymuszała kontynuację programu. Co ważne: nawet mimo protestu prowadzącej program i jego producenta (!). Nawet to nie wystarczyło by przerwać grę.
Autorytetem jest telewizja – mówi Christophe Nick, producent. - Ludzie postępowali według schematów, które znali z innych programów. Przyszli się bawić i mieli pretensję, że jeden z uczestników nie znał prawidłowych odpowiedzi, co nie pozwoliło, by teleturniej się rozwinął.
Oglądając to, co jest nam podawane staliśmy się mniej wrażliwi na ludzką krzywdę. - podsumowuje producent filmu.
O filmie dokumentalnym "Gra śmierci" i reakcjach na niego w najnowszym Gościu Niedzielnym z Christophe Nickiem rozmawia Kamilla Staszak.
Od Redakcji
Tego typu eksperymenty są bardzo trudne do przyjęcia. Obnażają przede wszystkim złudzenie, że nigdy bym tego nie zrobił. Niestety, takie złudzenie to potężny mechanizm utrwalający: pozbawia czujności. To mnie nie dotyczy, ja jestem świadomy, nigdy nie przedłożyłbym zabawy nad ludzką krzywdę...
Bardzo mocno obawiam się, że każdy z tych ludzi miał podobne przekonania na swój temat, zanim dowiedział się, w czym brał udział...
Warto przeczytać i przemyśleć.
Joanna Kociszewska
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Naukowcy o nagłówkach w internecie. Clickbaitowych i nie tylko.
Duch Teatru Rapsodycznego, współtworzonego przez przyszłego papieża Jana Pawła II, powraca na scenę.
Jeden z ciekawszych melodramatów ostatnich lat. Nie tylko z uwagi na „domieszkę” science-fiction.
Choć raczej należałoby napisać Jedermann – ze względu na pruską/niemiecką przeszłość regionu.
To już V edycja. Odbędzie się w Wiśle od 30 maja do 1 czerwca.
Liczba tych, którzy zarobili ponad 500 tys. zł, podwoiła się od 2021 r.