publikacja 06.07.2011 07:46
Popularne arie, barwne stroje i ognisty mazur na finał przedstawienia – kilkutysięczna publiczność oklaskiwała w koszalińskim amfiteatrze przedstawienie operowe „Straszny Dwór”.
Koszalińskie przedstawienie było adaptacją „Strasznego Dworu”, wystawianego w bydgoskiej Operze Nova, skąd również przyjechały towarzyszące solistom chór i dwudziestoosobowy balet Jarosław Jurkiewicz/GN
Widownia, licząca kilka tysięcy miejsc, była wypełniona po brzegi. Tuż przed koncertem natomiast uroczyście wmurowano kamień węgielny pod budowę siedziby filharmonii (budynek powstaje w parku, w śródmieściu Koszalina, a inwestycja jest dofinansowywana z funduszy unijnych).
Na pokrzepienie serc
„Straszny Dwór” to pełna intryg i zabawnych zwrotów akcji muzyczna opowieść o polskiej tradycji szlacheckiej. Mnóstwo w niej lirycznych melodii i pogodnych scen przypominających życie XVII-wiecznej szlachty: są sąsiedzkie gościny i swaty, zabawne intrygi i myśliwskie przechwałki. Ale przewodni temat skomponowanej przez Moniuszkę opery jest jak najbardziej poważny: to tęsknota do wolnej ojczyzny.