Chyba najlepszy, jak dotąd, film Macieja Pieprzycy. Najbardziej poruszający i na bardzo ważny temat.
Opowiadający (prawdziwą!) historię Mateusza Rosińskiego, cierpiącego na rozległe porażenie mózgowe.
Początkowo różnie diagnozowany, następnie bardzo szybko „skreślany” – tymczasem chłopak żyje, choć opieka nad nim to rzecz nieomal ekstremalna, więc w filmie widzimy trud, wysiłek i cierpienia rodziców. Ale też wielką, choć niełatwą, miłość.
Niełatwo patrzeć też na pewne uproszczenia. Formułki serwowane z automatu.
- Bóg cię kocha! – słyszy świadomy, ale nie mogący nic odpowiedzieć chłopak.
- Dzięki Bogu. Co by było, gdyby mnie nienawidził? – odpowiada z ironią, ale tylko w swoich myślach, bohater.
To chyba najbardziej znana, zapadająca w pamięć scena z „Chce się żyć”. Kamyczek do naszego, kościelnego ogródka.
Ale podobnych, kapitalnych scen, znajdziemy tu dużo, dużo więcej. W czym spora zasługa Dawida Ogrodnika wcielającego się w Mateusza. Aktor zagrał fenomenalnie. A przecież tak łatwo można by w tej roli przesadzić. Przeszarżować. Sprawić, że na ekranie zobaczymy marny/straszny żart.
Nic z tego. Ani przez moment nie mamy wrażanie, że coś tu nie gra. Chyba, że w systemie opieki. Tu - klasyka - nie gra właściwie nic i gdyby nie serce okazane przez tę, czy inną osobę (świetny wątek z opiekunką Magdą graną przez Katarzynę Zawadzką), chłopak skończyłby jako, przepraszam za wyrażenie, warzywo.
Ile osób, choć są w pełni świadome, tak właśnie kończy? Strach się bać. Tu się udało, więc warto ten dający nadzieję, ale i uświadamiający problem (chorobę) film, zobaczyć.
Jedna z najważniejszych polskich produkcji XXI wieku.
*
W niedzielę 27 października o 22:10 „Chce się żyć” wyemituje TVP Polonia. Powtórka we wtorek 29 października o 3:05 na tym samym kanale.
On-line film jest dostępny m.in. na Netflixie, Canal+, czy TVP VOD.
***
Tekst z cyklu Filmy wszech czasów
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.