Legendarny amerykański producent muzyczny i aranżer Quincy Jones, który zmarł 3 listopada w wieku 91 lat, był przekonany, że aby tworzyć muzykę wysokiej jakości, nie należy dążyć do sławy ani pieniędzy, ale zawsze zostawiać miejsce na nieprzewidywalne.
Quincy Jones był artystą i wizjonerem, jednym z największych muzyków, kompozytorów, aranżerów i producentów muzycznych na świecie. Nazywany gigantem XX wieku był aranżerem Raya Charlesa, Franka Sinatry i Milesa Davisa oraz producentem Michaela Jacksona. W jednym ze swoich studiów nagraniowych miał powiesić szyld ze zdaniem, które było jego mottem życiowym: „Leave space for God to walk through the room”, czyli „Zostaw miejsce dla Boga, aby mógł wejść do pokoju”. W tych słowach artysta odnosił się do faktu, że jeśli Bóg jest przekonany, iż piosenka, którą nagrywasz działa, to wejdzie na palcach i udzieli ci niewidzialnej pomocy.
Duchowa koncepcja artystycznej inspiracji
Dziennikarz włoskiej redakcji Vatican News przypomina, że „z pewnością nie było to stwierdzenie praktykującego wierzącego, ale poetycka, niemal duchowa koncepcja artystycznej inspiracji, której w przypadku Quincy Jonesa towarzyszył talent, przygotowanie techniczne i zdolność do pracy, które wykraczały poza normę”. Fabio Colagrande przypomina, że artysta, który 3 listopada, w wieku 91 lat, zmarł w Los Angeles w swojej 70-letniej karierze artystycznej objął całą historię czarnej muzyki - od bluesa przez jazz po R&B, pop i rap.
To właśnie Quincy Jones wyprodukował najlepiej sprzedający się album w historii muzyki – „Thriller” Michaela Jacksona (1982) z ponad 100 mln sprzedanych egzemplarzy. Tym samym jako Afroamerykanin przekształcił pop w globalny biznes. Colagrande przypomina, że Quincy Jones był przekonany, iż ci, którzy tworzą muzykę tylko dla zysku, zgodnie z gotowymi przepisami, nigdy nie wyprodukują niczego dobrego. Dziennikarzy wskazuje, że artysta, który zaaranżował muzykę dla Counta Basiego, Raya Charlesa, Elli Fitzgerald, Franka Sinatry, Arethy Franklin i Milesa Davisa, nagrywając 2900 piosenek i ponad 3000 albumów oraz komponując ścieżkę dźwiękową do prawie 40 filmów, twierdził, że nigdy nie tworzył muzyki dla pieniędzy lub sławy. Powtarzał: „Jest to niemożliwe. Bóg opuszcza pokój, kiedy myślisz o pieniądzach”.
Zostawić trochę miejsca dla Boga i skorygować swoje ego
Pierwszy czarnoskóry mężczyzna, który wyrobił sobie markę w amerykańskim przemyśle muzyczny przez oryginalność swych produkcji udowodnił, że płyty z muzyką pop mogą stać się ponadczasowymi klasykami, a zarazem pokazywał, że produkcja wysokiej jakości hitu wymaga również głębokiej kultury muzycznej. Pomimo otrzymania 28 nagród Grammy (z 80 uzyskanych nominacji) i posiadania gwiazdy ze swoim nazwiskiem w hollywoodzkiej alei gwiazd Quincy Jones był świadomy ryzyka kryjącego się za sławą i sukcesem. Wiedział, że aby tworzyć dobrą muzykę, trzeba „zostawić trochę miejsca dla Boga”, ale też umieć zrobić krok w tył. W filmie dokumentalnym zatytułowanym „We are the World: the night that changed pop”, który opowiada o kulisach nagrywania singla na cele charytatywne w 1985 roku przez supergrupę amerykańskich piosenkarzy, podobno umieścił kolejny napis na drzwiach studia nagrań: „Sprawdź swoje ego przy drzwiach”. Dobra rada życiowa dla muzyków XXI wieku.
Jej ponowne otwarcie i rekonsekracja nastąpi w najbliższy weekend.
Dziennikarz, grafik, satyryk, malarz, a przede wszystkim twórca kultowego "Przekroju".
Grać można na ligawkach, trąbitach, bazunach, rogach pasterskich...
Trudno znaleźć osobę, która nie słyszała choć jednej piosenki z tej płyty.
Kto wie, czy nie jest to jedna z najlepszych ekranizacji prozy Jane Austen w dziejach.