Biblijna komedia? Nie brzmi to zbyt dobrze. A jednak twórcy tego nakręconego w 2019 roku filmu, chyba jednak wybrnęli nieźle.
Punktem wyjścia są tu przenosiny w czasie. Żyjący współcześnie ksiądz i złodziej (Valentino Picone i Salvatore Ficarra), przypadkiem lądują w roku 0, stając się świadkami narodzin Jezusa. Ważniejsza jednak będzie przemiana jaka w nich nastąpi. I to jak skończy się cała ta opowieść.
A jak się zaczyna? Od widoku afrykańskich uchodźców płynących łodziami do wybrzeża Italii. Italii, w której ważniejsza zdaje się być efektowna, parafialna szopka bożonarodzeniowa, niż pomoc tym, którzy tak bardzo jej obecnie potrzebują. Ksiądz Valentino tak bardzo pochłonięty jest budową stajenki i castingiem osób, które mają wcielać się w poszczególne, biblijne role, że już nic więcej go nie interesuje.
I tu pojawia się specjalizujący się w sztuce sakralnej złodziej Salvo, który zamierza ukraść proboszczowi bezcenną figurkę Dzieciątka Jezus, którą co roku można podziwiać w „jego” szopce. Ano właśnie. Jego. Bo przecież wszystko musi być w niej tak, jak wyobraża sobie wszechwładny kapłan, trzymający krótko swoich parafian. Bo kto to widział, żeby świeccy mieli współdecydować o czymkolwiek. On wie przecież lepiej. Najlepiej. I nikt nie będzie mu się wtrącał.
Jakież będzie więc jego zdziwienie gdy w Betlejem, w roku 0, jego oczom ukaże się św. Józef bez brody i stajenka bez wołu i osiołka. A to dopiero początek niespodzianek jakie czekają tam na naszych bohaterów…
Nie każdy żart jest w tym filmie na poziomie. Nie każdy zwrot akcji taki, jak mógłby być. A jednak takie komediowe przestawianie poszczególnych biblijnych klocków wychodzi tutaj całkiem nieźle. Najzabawniejsze jest chyba wspólne narzekanie na Rzym. Zeloci mają dość Imperium Rzymskiego i Piłata. Przybyły do nich ze współczesności złodziej podobnie nie kocha swojej stolicy.
- Nawet mi nie gadajcie. Roma – ladrona! – wykrzykuje w pewnym momencie i ten włoski rym, oznaczający złodziejski Rzym, oczywiście bardzo się w Palestynie czasów Chrystusa podoba.
A nam, widzom, podobać mogą się i całkiem niezłe zdjęcia, i bardzo ładne kostiumy. No i finał tej opowieści, którego oczywiście Państwu nie zdradzę, ale, przyznać trzeba, łapie za serce.
Kto by się spodziewał… Bo przecież to film mocno komiksowy, przywodzący na myśl przygody Gala Asteriksa. A i slapstickowy, bo humor, o czym była już mowa, nie jest tu najwyższych lotów. Ale przesłanie finałowe pierwsza klasa. Więc, choć to film nietypowy, trafia dziś na naszą portalową listę ABC filmu biblijnego
Czeka nas powrót do tradycyjnych podręczników i bibliotek w miejsce "narzędzi cyfrowych"?
Thriller o niemieckim teologu i antynazistowskim dysydencie wywołał kontrowersje.
W tej świątyni otwierają się na Boga serca nawet najbardziej zamknięte.
Tkanina - jak zaznacza muzeum - wyróżnia się pod względem techniki i ikonografii.
Do 27 stycznia można podziwiać w Rzymie obraz Marca Chagalla.