O podtrzymywaniu tradycji, prześladowaniach i dramatach śląskich księży z ks. inf. Pawłem Pyrchałą rozmawia ks. Waldemar Packner.
Waldemar Packner: Dlaczego zdecydował się Ksiądz opisać życie ks. Jerzego Jonienca?
Ks. inf. Paweł Pyrchała: Jego życie wpisuje się w wielką koncepcję duszpasterstwa na Śląsku, które uwzględniało wielokulturowość polską, niemiecką i morawską. Niebezpieczeństwo w myśleniu duchownych i świeckich polega na przekonaniu, że wiele, o ile nie wszystko, zaczyna się od nas. Tymczasem nie wszystko zaczęło się od plebiscytu i powstania diecezji katowickiej w 1925 roku, lub od 1945 roku, czyli zorganizowania administracji Śląska Opolskiego i powstania diecezji opolskiej, czy od powstania diecezji gliwickiej 21 lat temu.
Błąd w patrzeniu na historię Kościoła na Śląsku polega na tym, że często gubi się przekonanie o ciągłości z tym, co było przedtem. Tymczasem jesteśmy spadkobiercami wielowiekowej i różnorodnej tradycji wiary, która na Śląsku zawsze była żywa, choć tak często zmieniały się tu polityczne i państwowe uwarunkowania. Działalność duszpasterska współczesnych musi się wpisać w kontynuację działalności wielkich i świętych duszpasterzy, których wydała ta ziemia. Jednym z nich był właśnie ks. prałat Jerzy Jonienc.
Czy grozi nam zapominanie o śląskiej historii?
Uważam, że tak. Jeżeli ktoś nie szanuje przeszłości, jest niegodny przyszłości. Szczycimy się wielkimi świątyniami i podziwiamy stare, zabytkowe kościoły, bo one z jednej strony są świadectwem głębokiej pobożności Ślązaków, a z drugiej pokazują, jak wspaniałych duszpasterzy polskich, niemieckich i morawskich przez wieki miała i wydała ta ziemia. W dziedzictwie przeszłości otrzymaliśmy nie tylko wspaniałe kościoły, ale także świadectwo życia gorliwych, wręcz bohaterskich księży. O tym nie wolno nam zapominać.
W ubiegłym wieku wierni i księża doświadczyli na Śląsku piekła dwóch wrogich Kościołowi totalitaryzmów – faszyzmu i komunizmu. Często ci sami duchowni spotykali się z wrogością obu systemów.
Tak było w przypadku ks. Jonienca i wielu innych. Jako młody ksiądz został uznany za polonizatora i był prześladowany przez faszyzm. Znane są szykany, jakim został poddany za to, że w Taciszowie, nazywanym wówczas Vatershausen, organizował dni skupienia dla młodzieży z całego Górnego Śląska. Dotarłem do tajnego raportu NSDAP, w którym napisano, że „można go uznać za adwokata polskiego ruchu w tutejszej komórce”, a chodziło o nabożeństwo w Kleszczowie w 1937 roku, kiedy ks. Jonienc podczas święcenia miejscowego cmentarza modlił się po polsku i mimo że nie było tego w oficjalnym programie uroczystości, zaintonował pieśń „Serdeczna Matko”, którą uważano za nieformalny hymn tamtejszych polskojęzycznych mieszkańców.
Kursy chorału gregoriańskiego we Francji cieszą się coraz większą popularnością.
Liturgia na Placu św. Piotra stanowiła centralny punkt Jubileuszu Chórów.
Tłumy na pokazach, a jednocześnie odmowy informowania o nim.