Zawsze, gdy spadają na mnie jakieś cierpienia, zakładam buty i idę na Golgotę. Tam najczęściej rozmawiam z Ukrzyżowanym bądź z Jego Matką – zdradza jedna z mieszkanek parafii św. Maksymiliana Marii Kolbego w Szczukach.
Jeszcze 10 lat temu w sąsiedztwie kościoła były zarośla. Dziś można tu spojrzeć w oczy stojącemu przed Piłatem Jezusowi czy uklęknąć przy Nim w chwil Jego upadku bądź śmierci. Można też zapytać św. Weronikę, która dopiero co otarła twarz Jezusowi co zrobiła z jego krwawym odbiciem. Przez cały rok wielu paraifan, odwiedzając groby swoich najbliższych, na chwilę idzie też na Kalwarię, gdzie w kamienne grocie złożono ciało Chrystusa.
Całoroczne nabożeństwa
Sanktuarium św. Maksymiliana Marii Kolbego należy do najmłodszych w diecezji łowickiej. Mimo to jest ono miejscem, do którego przybywa coraz więcej pielgrzymów. Poza pamiątkami związany mi ze św. Maksymilianem, a tak że relikwiami bł. Jana Pawła II i świętymi szczątkami patrona parafii, ogromne wrażenie na odwiedzających robią tutejsze krzyże Nie tylko ten największy, 10-metro wy, stojący na Golgocie, ale także te stojące wzdłuż drogi.
Agnieszka Napiórkowska/GN
Droga Krzyżowa
Góruje nad nią wielki krzyż, pod którym stoją Maryja i św. Jan
– W naszej parafii krzyż i Męka Pańska są szczególnie czczone – przyznaje ks. Sławomir Sasin, proboszcz. – Nieraz widzę jak moi parafianie idą na Golgotę obok kościoła na krótką modlitwę. Robią to nie tylko w Wielkim Poście, ale także w czerwcu, lipcu czy grudniu. Ich miłość do tego zna ku jest widoczna na każdym kroku Przed wejściem do kościoła całują krzyż misyjny, bardzo dbają o ten znak na cmentarzu i przy drogach. Długo też nie rozbierają krzyży ustawianych na czas drogi krzyżowej odprawianej ulicami wsi.
Pamiętam, że kiedyś już po okresie wielkanocnym ktoś przejeżdżał przez parafię i widząc co krok duży drewniany krzyż, zatrzymał się, by zapytać, jaka tragedia tu się wydarzyła. A prawda jest taka, że ten znak jest szczególnie bliski ludziom tu mieszkającym i dlatego wszędzie można go spotkać. Z nim łączą się podczas ciężkiej pracy w sadzie, w czasie choroby czy w chwili braku urodzaju – mówi ks. Sasin.
Miłość do krzyża jest w Szczukach także widoczna w święto jego podwyższenia. Wówczas parafianie przychodzą do kościoła ze swoim krucyfiksem, który trzymają wysoko w górze. – Jeśli zdarzy się, że ktoś zapomni go zabrać z domu, natychmiast idzie do sklepiku parafialnego i kupuje nowy, twierdząc, że i dla tego znajdzie w domu miejsce – wtrąca Maria Peczot.
Golgota zamiast wysypiska
Dumą parafian jest bez wątpienia Kalwaria Szczucka, która w przyszłości ma być otoczona dróżkami różańcowymi. Rozstawione wokół wzniesienia figury, przedstawiające kolejne stacje, nad którymi góruje krzyż, zachęcają do zadumy i refleksji.
Agnieszka Napiórkowska/GN
Szczucka Pieta
Wielu parafian przychodzi tu ze swoimi krzyżami
– Kiedy przyszedłem do parafii, mówiło się, że w tym miejscu ma powstać wysypisko śmieci. Na szczęście tak się nie stało. Dzięki przychylności parafian i władz udało mi się kupić ten teren na drodze przetargu. Na początku chciałem zrobić kaplicę na wodzie, bo teren był podmokły z małymi stawikami. Potem pomysł rozrastał się. Nie miałem doświadczenia w budowaniu. Pamiętam, że jak przyjechał ciężki sprzęt i wjechał w sam środek bajora, drżałem, że się w nim utopi. Po kaplicy przedstawiającej Ostatnią Wieczerzą zrodził się pomysł drogi krzyżowej. Później także tajemnic różańcowych – wyjaśnia proboszcz.
Zanim bagienny teren stał się łąką z wysoką górą, trudno zliczyć, ile ton gruzu i materiału rozbiórkowego nawieziono. Niektóre bryły były tak duże, że jedynie ciężki sprzęt mógł sobie z nimi poradzić.
– Nie mogliśmy się napatrzeć, jak sprawnie to szło kolejnym ekipom robotników. Ksiądz proboszcz ma szczęście do dobrych ludzi – wspomina Maria Peczot.
Warto podkreślić, że wiele prac wykonanych było na miejscu. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy budowę drogi krzyżowej przeżywali tak, jakby to była ich inwestycja. Każde przywiezienie nowych figur zawsze kończy się wspólnym podziwianiem i modlitwą dziękczynną.
Jeden z najważniejszych filmów w historii polskiej kinematografii.