– Czasem znajomi zachęcają: „Chodź z nami na piwo”, a ja wolę spędzić wieczór w fotelu z herbatą i książką. Książka to sposób, by się wyciszyć, poznać inny świat, zapomnieć o własnych problemach – przekonuje 23-letnia Patrycja.
Piątkowe popołudnie, centrum handlowe Manhattan we Wrzeszczu. Na drugim piętrze w nowo otwartej filii Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku tłoczą się ludzie. Kręcą się między półkami pełnymi książek, przeglądają multimedia, a potem, dźwigając „łupy”, ustawiają się w długim ogonku do bibliotekarzy za ladą.
– Gdybym miała wziąć wszystko, na co mam ochotę, musiałabym zabrać ze sobą z 50 pozycji. U nas w rodzinie każdy czyta co innego, więc po trzy na głowę to zdecydowanie za mało. Dlatego należymy do kilku różnych filii – mówi pani Barbara z Gdańska. Obok rośnie stos książek, które zamierza dziś wypożyczyć, a jeszcze dokłada kolejne.– Szkoda tylko, że aby powstała ta biblioteka, trzy inne filie zostały zlikwidowane – wzdycha.
Medioteka w Manhattanie to przykład biblioteki, która wychodzi do swoich czytelników. Znajduje się w centrum handlowym, czyli można tu wejść nawet podczas zakupów. Dzięki temu zaglądają tu także przypadkowi klienci z innych sklepów. To jedna z nielicznych takich placówek w Polsce, a jedyna na Pomorzu. Można tu wypożyczyć nie tylko książki, których jest aż 45 tysięcy, ale także audiobooki, e-booki, filmy DVD, płyty z muzyką, a nawet stare płyty analogowe.
– Nie zlikwidowaliśmy żadnej z bibliotek, tylko przenieśliśmy tutaj trzy filie z Wrzeszcza i ze Strzyżej. Ten księgozbiór uzupełniliśmy o dodatkowe pozycje oraz multimedia – wyjaśnia Przemysław Czaja z działu marketingu i public relations WiMBP w Gdańsku.
Przynęta na czytelnika
Wszyscy wokół narzekają, że w dzisiejszych czasach ludzie nie lubią czytać, że zamiast lektury wybierają telewizor i komputer, że zapominają poprawnej polszczyzny. Tymczasem według statystyk Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Gdańsku, czytelnictwo wzrosło o jedną piątą w porównaniu z zaledwie rokiem ubiegłym. Jak to możliwe?
– Duża zasługa w tym Kart do Kultury, które wprowadziliśmy w roku 2011. Każdy, kto zapisuje się do biblioteki, otrzymuje taką kartę i może z nią wypożyczyć książki w innych filiach. Poza tym dzięki niej otrzymuje też wiele zniżek u partnerów projektu. Są to m.in. Opera Bałtycka, Teatr Wybrzeże, Teatr Miniatura i inne teatry, księgarnie, kina, miejsca kultury – wymienia Czaja.
W roku 2012 liczba czytelników wszystkich 32 filii gdańskich bibliotek przekroczyła 62 tysiące. Jeszcze w roku 2010 było ich około 50 tysięcy. Ten wielki skok w górę nastąpił właśnie po wprowadzeniu Kart do Kultury.
– To fajna sprawa. Kartę założyłem sobie w listopadzie. Wcześniej należałem do biblioteki w Cedrach, bo tam mam najbliżej, ale gdy dowiedziałem się, że na kartę można zdobywać zniżki, zapisałem się i tutaj – mówi 19-letni Janusz.
Także partnerzy projektu oceniają inicjatywę pozytywnie, choć podkreślają, że jest słabo promowana. Wciąż zbyt mało ludzi wie o Karcie do Kultury, a nawet ci, którzy ją mają, nie są świadomi, że można z niej korzystać także w inny sposób poza wypożyczaniem książek.
– Przyznam, że i ja dowiedziałam się o Karcie dopiero, gdy przystąpiliśmy do projektu jako partner biblioteki – mówi Karolina Maj z Biura Obsługi Widzów Opery Bałtyckiej w Gdańsku. – Od razu sama założyłam sobie taką. Daje sporo korzyści. U nas klient kupując bilet normalny, może liczyć na 30 procent zniżki. A jednak nie mogę powiedzieć, by zgłaszało się do nas dużo ludzi z Kartą – dodaje.
Od listopada do marca Kartę do Kultury w Operze Bałtyckiej okazało tylko 130 klientów, podczas gdy w tym czasie przewinęło się tutaj 35 tysięcy widzów.
Czyli powrót do krainy dzieciństwa. Pytanie tylko, czy udany. I w ogóle możliwy…
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.