Od dziś na ekranach naszych kin możemy oglądać "Meridę Waleczną" - nową animację studia Disney/Pixar.
Reżyserami filmu są Mark Andrews i Brenda Chapman – twórcy, którzy na koncie mają takie produkcje, jak „Iniemamocni”, „Ratatuj”, „Król Lew”, czy „Książę Egiptu”.
Tytułowa bohaterka ich najnowszego filmu to uparta córka królewskiej pary, a przy tym znakomita łuczniczka. Niezależna i zdecydowana iść własną drogą, postępuje wbrew prastarym zwyczajom. Jej czyny przypadkowo sprowadzają na królestwo niebezpieczeństwo... Warto zwrócić uwagę także na miejsce akcji „Meridy Walecznej” – to średniowieczna Szkocja. Jak mówi Brenda Chapman: – Kocham Szkocję. To ojczyzna moich przodków, choć jestem jednym z amerykańskich „mieszańców”, a moja rodzina zamieszkała tu jeszcze przed rewolucją i nie jestem w stanie odszukać moich szkockich korzeni. Szkocja jest po prostu tak niezwykłym miejscem. Jest piękna. Ludzie są tam naprawdę serdeczni i mają niesamowitą energię.
Mark Andrews podziela uczucia swej koleżanki względem Szkocji. Reżyser i historyk-amator, zajmujący się wszystkim, co dotyczy Szkocji, spędził tam miesiąc miodowy. W 2006 roku wrócił do Szkocji z Chapman, jako jej nieoficjalny konsultant do spraw szkockich, by pomóc w przygotowaniu dokumentacji do „Meridy Walecznej”. Z miejsca polubili lokalnych przewodników. – Byli przejęci miejscową tradycją. Potrafili nazwać każde drzewo, skałę i wzgórze. Każde z tych miejsc miało swoją historię. Dziedzictwem Szkotów jest niezwykła umiejętność opowiadania historii.
forumfilmpoland
Merida Waleczna - drugi zwiastun PL
Folklor i tradycja
Konstruując fabułę „Meridy Walecznej” twórcy filmu wykorzystali elementy szkockiej historii i tradycji, by stworzyć własne legendy. Postać demonicznego niedźwiedzia Mor’du, zgromadzenie zjednoczonych klanów, rola mistycznego błędnego ognika i tajemnicza wiedźma, ze zdolnością przemieniania istot – wszystko to jest zakorzenione w szkockiej mitologii.
– Kiedy pojechaliśmy do Szkocji na dokumentację, spotkaliśmy zachwycających bajarzy i historyków, którzy wywarli na nas duży wpływ – mówi Brian Larsen, odpowiedzialny za spójność fabuły. – Szkocja to kultura opowieści. Gdziekolwiek się wybraliśmy, mieszkańcy natychmiast zaczynali opowiadać historie ze swojego życia i z życia ludzi, których znali. Historia Mor’du została zainspirowana przez opowieści, które tam usłyszeliśmy.
Filmowcy włączyli do historii Meridy folklor i magię, którymi nasiąknęli podczas pobytu w Szkocji. Według scenografa Steve’a Pilchera, aluzja do magii podbija mistyczną nutę filmu.
– Wywoływaliśmy wrażenie magii bez rzeczywistego jej używania. Dodając porosty na kamieniach lub kilka kropel rosy na źdźbłach trawy, które wyłapywały światło i przemieniały je w drobne błyski. Tworzyliśmy atmosferę fantasy, używając naturalnych elementów, co znakomicie pasowało do tej opowieści.
Andrews dodaje: – W szkockim folklorze błędne ogniki występują bardzo często. Uważa się, że prowadzą ludzi do skarbu lub na zatracenie, zmieniają twój los, ale są też rzeczywistym zjawiskiem spotykanym na bagnach. Gaz bagienny, sączący się z ziemi, w kontakcie z innymi substancjami naturalnymi tworzy błękitne płomienie. Ludzie podążali za tymi płomieniami, myśląc, że to małe wróżki i topili się lub byli zasysani przez bagno. My zrobiliśmy z błędnych ogników małe duszki (…) Mają dwoistą naturę, bo nie są ani dobre, ani złe. Pakują Meridę w coraz większe kłopoty, ale jak się okazuje, na końcu doprowadzą ją tam, gdzie powinna dotrzeć.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...