Nauka historii wychodzi ze szkół. Idzie pod strzechy. Wielka w tym zasługa grup rekonstrukcyjnych.
W zabawę z historią włączają się też kobiety. Na pikniku w Oleśnicy spotykam XIII-wieczne białogłowy z Krakowa i Miechowa, które przygotowują jedzenie, używając replik sprzętu kuchennego z tamtej epoki.
– Ze średniowiecznych potraw przygotowujemy podpłomyki z mąki i wody, mamy też wersję de luxe z dodatkiem miodu i rodzynek. Gotujemy kaszę i żur. Wszystko jest robione na ognisku. Żur chociażby jest bardzo prostą potrawą. Brało się wodę i wrzucało smalec. Jak ktoś był bogatszy, to mógł sobie pozwolić na mięso, jak nie, robił zacierkę z mąki. Dolewało się też śmietany…– tłumaczą.
Honor i przyjaźń
Bywa, że odtwarzanie historii wciąga całego człowieka, jego codzienne życie, choć niewiele jeszcze osób chce i żyje z takiego sposobu bycia.
– Faktycznie jednak większość z nas ma normalną pracę i musimy od zwyczajnej codzienności oddzielać hobby. Od wełny i lnu wolimy na co dzień wygodniejszą bawełnę czy dżinsy, nie mówiąc już o diecie. Trudno byłoby wyżyć na kaszy – śmieje się pan Sebastian. Zwraca przy tym uwagę, że ludzie bawiący się rekonstrukcją historyczną są nieco inni. Wiedzą, co to jest honor, przyjaźń na całe życie. Tworzą z sobie podobnymi wielką rodzinę.
– Część osób zaczyna się bardziej interesować historią, bardziej poważnie podchodzić do swej pasji. Wzrasta zainteresowanie rzemiosłem, szyciem, haftowaniem, kowalstwem. Na przykład kolega zajmuje się kowalstwem w Osadzie Sześciu Oraczy, tam zresztą pracuje – dodaje pan Krzysztof. Zdarza się, że woje porzucają naśladowany czas i wybierają inną epokę. Stąd coraz więcej w Polsce Celtów albo żołnierzy z okresu II wojny światowej. Ale bywa i tak, że naśladowanie okresu przed chrześcijaństwem pociąga do bycia rodzimowiercą. – Woje św. Stanisława trwają przy katolicyzmie – podkreśla pan Krzysztof.
Wojowe przedszkole
Pasja może z czasem minąć. Stąd poszukiwanie nowych rekonstruktorów wśród młodzieży.
– Kiedy nasza grupa zaczęła się rozwijać, kręcili się wokół nas chłopcy z podstawówki. Byli ciekawi, co robimy. W któreś wakacje wpadliśmy na pomysł, by zorganizować dla nich wojowe przedszkole. Dziś kilku z nich, a mają już 17, 18 lat, stanowi trzon naszej drużyny i uczestniczy w imprezach czy lekcjach historycznych – mówi pan Krzysztof. Dodaje, że jego dwaj mali synowie Filip Stanisław i Olaf Stanisław traktują strój i uzbrojenie ojca jako coś naturalnego. Być może z nich wyrosną kiedyś woje św. Stanisława?
– Próbujemy wciągnąć obserwujących nas ludzi, znaleźć z nimi jakiś wspólny punkt, od którego może zacząć się rozmowa. Kiedy to się udaje, ciągniemy „całą rękę”. Poza tym lubimy to, co robimy, przekazując naszą wiedzę innym. Ja jeżdżę na różne spotkania z żoną i dwójką dzieci, no i z psem… – dodaje pan Jacek.
Jednak tylko co piąta osoba uznaje zastępowanie człowieka sztuczną inteligencją za etyczne.
Świąteczne komedie rządzą się swoimi prawami. I towarzyszą nam już przez cały grudzień.
Trend ten rozpoczął się po agresji Kremla na Ukrainę. A w USA...