Choć był komikiem, swoją pracę traktował bardzo serio. 100 lat temu urodził się Louis de Funès.
Jezus się śmiał
W życiu prywatnym Louis de Funès w niczym nie przypominał swoich ekranowych bohaterów. Cichy, spokojny, wobec dziennikarzy zawsze stremowany, najlepiej czuł się w otoczeniu rodziny. Wiele czasu spędzał w ogrodzie, który był jego wielką pasją. Mało kto wie, że wyhodował nową odmianę róży o pomarańczowych płatkach, którą nazwano jego imieniem. Był patriotą i rojalistą. Co roku 21 stycznia, w rocznicę zgilotynowania Ludwika XVI, brał udział w obchodach upamiętniających tę egzekucję. Wierzący, przez większą część życia był tradycjonalistycznym katolikiem. Kościół w jego filmach przedstawiany był z ciepłym humorem – w pamięć zapada chociażby postać szalonej zakonnicy pomagającej sierżantowi Cruchot czy scena, w której odlatujący statkiem kosmicznym bohaterowie „Kapuśniaczka” śpiewają pieśń „Po górach, dolinach”. Warto dodać, że sceny te wcale nie gorszyły francuskich katolików, nie były natomiast w smak zwolennikom „laickiej republiki”, których raziło w filmach nawet najmniejsze nawiązanie do religii. Poglądy aktora zbliżyły go do lefebrystów. Udzielał wsparcia Bractwu Piusa X, któremu zapisał w testamencie 1/3 swojego, całkiem pokaźnego majątku. Niezależnie od jego życiowych wyborów i rozpadu pierwszego małżeństwa, które przetrwało zaledwie sześć lat, był człowiekiem poważnie traktującym wiarę. Nawet gdy mówił o niej z humorem, słychać było w jego słowach prawdziwą fascynację: „Jezus był wpływowym towarzyszem mojego dzieciństwa, jest wpływowym towarzyszem mojego życia zawodowego i mego życia w ogóle – opowiadał w jednym z wywiadów. – Na obrazkach mego katechizmu był zawsze kimś bardzo delikatnym, jasnowłosym, i czuło się, że każdy poryw wiatru może go unieść… Choć był on synem cieśli. Uwierz mi, że był facetem, który miał metr dziewięćdziesiąt, niezwykłą siłę i że miał takie bicepsy! Kiedy wyrzucał kupców za drzwi świątyni, brał ich po trzech… i hop! Mówił donośnym głosem, czynił cuda… Przewodził ludziom i mnie również, widzę Go śmiejącego się”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To przejmująca ekspozycja pokazująca polską rzeczywistość ostatniego etapu PRL.
Zofia Kossak w czasie wojny ratowała Żydów. Dzisiaj nazywają ją katolicką antysemitką.
Opactwo tynieckie, założone w połowie XI wieku, było świadkiem burzliwych dziejów Polski.
Propozycja naszego rektora, by pojechać na taki koncert, była wyjątkowa!
- Nie maluję wojny i agresji - mówi ukraińska artystka, Victoria Dubovyk. Zobacz jej dzieła.
W sobotę rusza we Wrocławiu 24. Festiwal Kultury Żydowskiej "Simcha". Potrwa do 5 sierpnia.